Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji w Radomiu, w związku z powstaniem minironda przy ul. Kolejowej, które wzbudziło mnóstwo emocji, wydało oświadczenie, które publikujemy w całości poniżej.
"Rondo typu pinezka pojawiło się w tym miejscu przede wszystkim po to, żeby usprawnić ruch pojazdów. Dotychczas wyjeżdżający z ulicy Śląskiej musieli skręcać jedynie w prawo. Z lewej strony jest bowiem ograniczona widoczność ze względu na stojący na rogu budynek i znajdujący się obok niego łuk jezdni. Żeby dojechać do ulicy Czarnej, trzeba było objechać fragment osiedla ulicami Kolejową, Staroopatowską i Mazowieckiego. Także jadący ulicą Kolejową nie mogli skręcać w lewo w Śląską - musieli jechać dookoła przez Staroopatowską i aleję Grzecznarowskiego. Minirondo dopuściło możliwość wszystkich relacji, co wielu kierowców przyjęło z ulgą oraz zadowoleniem (szczególnie ci, którzy dotychczas dostali tam mandaty za złamanie zakazu skrętu w lewo - a wiemy, że trochę tego typu przypadków było).
W Radomiu takie rozwiązanie to nowość, więc być może z tego powodu wzbudza takie zdziwienie wśród niektórych kierowców. Wystarczy jednak pojeździć trochę po Polsce, żeby przekonać się, że w wielu miastach minironda są od dawna. Powstały w ostatnich latach na przykład w Szczecinie na ulicy Szafera, w Olsztynie na Plater, w Krakowie na Zarzeczu, w Poznaniu na Ratajczaka, w Inowrocławiu na Pileckiego, ale także w Warszawie, Rzeszowie, Wrocławiu i Trójmieście (część z nich można zobaczyć na zaktualizowanych do tej pory zdjęciach w usłudze Google Street View).
W internetowych informacjach o minirondach można znaleźć między innymi wypowiedź eksperta od bezpieczeństwa ruchu drogowego ze Szczecina, który zauważył, że skrzyżowania z niewielką wyspą inaczej oceniają ci, którzy przed zmianą organizacji ruchu jeździli "na pierwszeństwie", a inaczej ci, którzy długo oczekiwali na włączenie się do ruchu.
Generalnie rond typu pinezka nie powinno stosować się tam, gdzie odbywa się duży ruch autobusów lub ciężarówek. Powinny pojawiać się głównie na drogach lokalnych - tak jak w naszym radomskim przypadku. Co prawda elementy umieszczone na jezdni są przystosowane do najeżdżania na nie, lecz wiadomo, że dłuższe pojazdy nie objadą takiej wysepki, tylko muszą "wziąć ją między koła", jeżeli skręcają w lewo. Nie jest to zabronione, ale wymaga ostrożności!
I jeszcze jedno - koszty. Radomscy kierowcy na wieść o tym, że ta zmiana organizacji ruchu u zbiegu ulic Kolejowej i Śląskiej kosztowała około 28 tysięcy złotych, przypuścili masową falę krytyki na forach internetowych. Tymczasem w Internecie bez problemu można znaleźć informacje, że minironda to - uwaga - jedne z najtańszych takich rozwiązań! Sama centralna wyspa to koszt około 8 tysięcy złotych brutto, zaś w skład ogólnej ceny wchodzą poza tym: projekt, montaż, ustawianie znaków pionowych i malowanie poziomych, a czasami też wymiana nawierzchni jezdni. W Polsce niektóre takie miejsca powstawały za znacznie większe kwoty. Dla zobrazowania kosztów - pełnowymiarowe rondo, które ostatnio zbudowano na przykład w Szczecinie, kosztowało około 455 tysięcy złotych. Małe ronda są więc tanie.
Nasze rondo doczekało się nawet wzmianki w Teleexpressie. Ci, którzy także tam spodziewali się jego krytyki, mogli być rozczarowani, bo materiał zakończono słowami: "Mała zmiana, duże ułatwienie. Radość kierowców - bezcenna!".