Wiceprezydent Radomia podkreśla, że od 2016 roku pokrywa ona średnio 65% wydatków na zadania objęte subwencją. To oznacza, że co roku miasto dokłada ok. 100 mln złotych, by sfinansować te zadania, na które środki powinny pochodzić z budżetu centralnego.
Doliczając wydatki związane z prowadzeniem przedszkoli czy dowozem uczniów, miasto z własnego budżetu przeznacza na oświatę prawie 150 mln złotych rocznie. Kwota subwencji oświatowej, która jest przekazywana do Radomia, nie pokrywa nawet wydatków związanych z wynagrodzeniami nauczycieli, tylko w tym roku gmina dokłada z tego tytułu blisko 39 mln złotych.
- Od września nauczyciele dostaną zasłużone podwyżki wynagrodzeń. Oczywiście zapewniam, że zostaną one wypłacone, ale my jako samorząd nie mamy od ministra edukacji środków na ich sfinansowanie - podkreśla wiceprezydent Katarzyna Kalinowska.
Z wyliczeń miasta wynika, że podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli będą kosztowały w tym roku kolejne 7 mln złotych. - Nie trzeba nikogo przekonywać, że wydatki na oświatę to inwestycja, że powinniśmy zapewnić jak najbardziej wszechstronny rozwój dzieci i młodzieży. O ile samorządowcy tak właśnie do kwestii oświatowych podchodzą, o tyle dobrze byłoby, żeby rządzący podchodzili do szkolnictwa i samych nauczycieli z podobnym respektem - dodaje wiceprezydent.
Wniosek dotyczący zabezpieczenia środków na podwyżki dla nauczycieli i zwiększenia subwencji oświatowej został skierowany do premiera Mateusza Morawieckiego oraz do ministrów finansów i edukacji narodowej.