Obecna pandemia koronawirusa, wymusiła na branży lotniczej wiele ograniczeń, a pasażerów jest mniej, bowiem ludzie boją się latać, ograniczają podróże służbowe i wakacyjne. Czy taka sytuacja zagraża więc budowanemu lotnisku w Radomiu? Według dr Bartoszewicza, nie.
- Oczywiście, pandemia jest zjawiskiem, które zreorganizowało de facto gospodarkę krajową i światową, faktycznie jest tak, że negatywnie oddziałuje na sektor lotniczy. W tragicznej sytuacji jest chociażby część lotnisk w Polsce. Jednak część, która weszła w pandemię dobrze zarządzana, z dobrym wynikiem za rok 2019, jest w lepszej sytuacji, ale oczywiście trzeba brać pod uwagę, że to zjawisko pandemiczne, ono będzie jeszcze dotykało sektorów w 2021 i 2022 roku. To jest dokładnie okres, w którym budowane jest lotnisko w Radomiu i lotnisko oddawane do użytku spotka się z okresem, w którym sektor lotniczy będzie się odbudowywał, więc dla samego lotniska, to nie jest zjawisko w jakikolwiek sposób determinujące negatywnie przyszłość, raczej trzeba zakładać, że to będzie okres realnej odbudowy i walki potężnej uczestników rynku o klienta, więc może to się nawet okazać zbawienne jeszcze bardziej - wyjaśnia dr Artur Bartoszewicz.
Często w przestrzeni publicznej pojawia się zarzut, skąd w Radomiu wezmą się pasażerowie, żeby lotnisko zarabiało. Dr Bartoszewicz mówi, że lotnisko w naszym mieście, nie będzie miało z tym problemu.
- Przy tak skomunikowanym lotnisku, tj. drogi, koleje, gdzie w ciągu półtorej godziny można dotrzeć do lotniska i to dotrzeć może blisko 6 mln pasażerów z całego województwa. Na lotnisku bardzo nowoczesnym, na lotnisku, którego konkurencja ma ogromne kłopoty, czyli mówimy tu o lotnisku Modlin i Łódź, na lotnisku, w którym poszczególne lokalizacje ze ściany wschodniej są w złej kondycji, to jest lotnisko, które może okazać się, razem z lotniskiem Chopina, lotniskiem o największym potencjale wzrostowym - w momencie wychodzenia z pandemii - powiedział dr Artur Bartoszewicz ze Szkoły Głównej Handlowej.