Zakład Tworzyw Sztucznych w Pionkach upadł na początku lat 2000. - Rząd PO-PSL postanowił przywrócić w Pionkach produkcję prochu i zainwestować wstępnie w zakład kwotę 55 milionów złotych, tak by ponownie produkował on dla Wojska Polskiego, uniezależnił nasz kraj od dostawców zza granicy. Po dojściu do władzy obecnej ekipy, PIS o zakładzie początkowo zapomniało, by później ustami premiera Morawieckiego przypomnieć o potrzebie odbudowy zakładu. Czekamy jednak na te odbudowę do dzisiaj - mówi obecny poseł i kandydat Koalicji Obywatelski w najbliższych wyborach do Sejmu, Leszek Ruszczyk.
Według wstępnych szacunków, odbudowa potencjału do produkcji prochu w Pionkach miała trwać od trzech do pięciu lat, a jej koszt sięgać ok. 400 mln zł. Premier Morawiecki obiecywał nie tylko odbudowę, ale także wydzielenie zakładu w Pionkach jako samodzielnej fabryki. Do tej pory zakładom przekazano 44,7 mln zł na „zapewnienie odbudowy podstawowych kompetencji” – jak powiedział podczas jednej z konferencji prasowych, wiceminister Wojciech Skurkiewicz.
- Mimo deklaracji rządu, w Pionkach jednak w praktyce niewiele się zmieniło. Firma jest filią zakładów w Skarżysku, a proch dla polskiej armii wciąż jest kupowany za granicą - podkreśla Leszek Ruszczyk. Poseł jednak obiecuje, że fabryka prochu w Pionkach powstanie. - Jeśli ponownie zostanę wybrany na posła, w następnej kadencji, podobnie jak w tej mijającej, będę działał w Komisji Obrony Narodowej. Pionki ponownie będą produkować na potrzeby nie tylko polskiej armii - podkreśla Leszek Ruszczyk.
Trochę historii
Jeszcze przed drugą wojną, ówczesny rząd zdecydował o budowie fabryki prochu w Pionkach, a przedwojenna fabryka, dzięki współpracy z Politechniką Warszawską, produkowała wysokiej jakości towar. Uczelnia opracowała i doskonaliła technologie, wytwórnia zaś godziwie za nie płaciła, przyczyniając się do rozwoju uczelni. Dzięki takiemu finansowaniu na Politechnice Warszawskiej istniała cała katedra badająca tylko materiały wybuchowe.
Także stworzony we Lwowie, a potem przeniesiony do Warszawy Instytut Chemii Przemysłowej, którego pierwszym dyrektorem był Ignacy Mościcki, pracował prawie wyłącznie dla przemysłu wojskowego. Część tortu zleconych badań trafiała też do mniejszych ośrodków, takich jak Uniwersytet Poznański czy Szkoła Techniczna w Radomiu. Wysiłek był kosztowny, ale gdy wytwórnia obrosła w patenty, mogła oprzeć produkcję na własnych technologiach i zrezygnować z licencji, zaś korzyści dla nauki trudno było przecenić.
W rezultacie powstała w Pionkach największa wytwórnia prochu w Europie, która w pełni zaspokajała krajowe potrzeby. Produkowano tam niemal wszystko, co wybucha i płonie – od alkoholu, prochów rewolwerowych i myśliwskich po ładunki miotające dla artylerii, bawełnę strzelniczą i nitrocelulozę oraz środki kruszące dla saperów i górnictwa, a więc nitroglicerynę, trotyl i dynamit. Fabryka wyrabiała też termity do bomb zapalających, a nawet celuloid.
Z czasem zakład uniezależniał się od dostawców, szczególnie zagranicznych. Pionki obrosły wianuszkiem siedmiu zakładów filialnych, z których część same wybudowały. Wśród nich była wytwórnia w Jaśle i fabryka celulozy w Niedomicach, a kryzys pozwolił przejąć po bankructwie fabrykę kwasu siarkowego w Kielcach. Fabryka w Pionkach działała w okresie PRL-u, a także po zmianie systemu politycznego, do początków lat 2000. jako Zakład Tworzyw Sztucznych. Wtedy to firma zmuszona była ogłosić upadłość.