Podczas głosowań w Radzie Miasta języczkiem u wagi są radni niezrzeszeni w dwóch największych klubach - PiS i PO. Bez nich żaden z tych klubów nie ma większości. Tych tzw. niezależnych radnych jest obecnie siedmioro - Ryszard Fałek i Leszek Pożyczka (Wspólnota Samorządowa), Kazimierz Woźniak (Radomianie Razem), Jan Pszczoła (SLD), Katarzyna Pastuszka-Chrobotowicz i Marcin Kaca (do sesji budżetowej w PO, obecnie bez przynależności) oraz Andrzej Sobieraj - zwykle głosujący tak jak PiS, z którego listy dostał się do rady.
Trzej pierwsi radni, budżet zaproponowany przez Radosława Witkowskiego poparli, Jan Pszczoła wstrzymał się od głosu, troje pozostałych było przeciw. W sumie za budżetem głosowało 13 radnych, 13 było przeciw, a jeden wstrzymał się od głosu. W praktyce więc głos wstrzymujący Jana Pszczoły zdecydował, że w pierwszym głosowaniu budżet odrzucono.
Sytuacja obecnie wygląda tak, że Rada Miasta ma czas na uchwalenie budżetu do końca stycznia, inaczej zrobi to za nią Regionalna Izba Obrachunkowa. Taki budżet sprowadza prezydenta do roli administratora miasta, pozbawiony jest możliwości zaciągania nowych zobowiązań, co w praktyce przekłada się na zastój inwestycyjny. Ale, nawet po budżecie ustalonym przez RIO, radni wciąż będą mogli uchwalić własny. Oczywiście do tego potrzebna jest większość, o którą właśnie idzie gra.
„Byłem za panem prezydentem, jestem i może będę”
Rządzący miastem byli zaskoczeni postawą Jana Pszczoły, który dotychczas popierał prezydenta. Radny tłumaczył swoją postawę przyjęciem, zgłoszonej przez PiS poprawki finansującej film pt."Klecha". Jego zdaniem, np. lepiej za te pieniądze wybudować nowe przedszkole. Jednak tajemnicą poliszynela jest, że na wstrzymanie się od głosu miała wpływ obecność na sesji przewodniczącego SLD w Radomiu, Marcina Dąbrowskiego, który jest dużo bardziej krytycznie nastawiony do prezydenta.
Już po sesji budżetowej, Jan Pszczoła przy każdej wypowiedzi podkreślał, że jest gotowy do rozmów o budżecie. - Przez trzy lata byłem za panem prezydentem, jestem i może będę - mówi.
Radni Pastuszka-Chrobotowicz i Kaca, podczas zwołanej przez siebie konferencji, także zadeklarowali gotowość do rozmów z prezydentem. Dotychczas, jako członkowie PO głosowali zawsze zgodnie z linią partii. Teraz, jako radni niezależni mogą negocjować warunki poparcia. Z radnym Sobierajem jest dziwna sprawa - warunkował poparcie dla projektu budżetu przyjęciem poprawki w sprawie "Klechy". Poprawkę przyjęto, a mimo to radny Sobieraj zagłosował przeciw.
Najpierw przeprosiny
- Rozmawiałem z przewodniczącymi klubów PO i PiS, będę rozmawiał z pozostałymi radnymi - deklaruje prezydent. Jak wiadomo, oficjalnie spotkał się z przewodniczącymi Markiem Szarym i Wiesławem Wędzonką. - Problem leży po stronie pana prezydenta. On powinien zorganizować większość. Powinien rozpocząć od przeprosin za tę falę hejtu, która wylała się na niektórych radnych - stwierdził przewodniczący klubu radnych PiS, Marek Szary.
Jak nam wyjaśnił, chodzi mu głównie o list, który kancelaria prezydenta rozesłała do radomian głosujących internetowo w budżecie obywatelskim, w którym z nazwiska i z numerami telefonów wymieniono radnych, którzy głosowali przeciwko projektowi budżetu, a co za tym idzie - według autorów listu - także przeciwko projektom z budżetu obywatelskiego. - Czekamy na ruch pana prezydenta. Niektórzy radni rozpoczęcie rozmów warunkują od przeprosin i wyjaśnienia, jaka jest prawda - mówi Marek Szary. W oświadczeniu rozesłanym do mediów, Mateusz Tyczyński, szef kancelarii prezydenta tłumaczył, że "list miał wyłącznie charakter informacyjny i nie może tu być mowy o podżeganiu do nienawiści", co niektórzy radni zarzucali.
Dwuznaczna sytuacja PiS
Jak się dowiedzieliśmy, prezydent już rozpoczął negocjacje. Tyle tylko, że mogą być one zwykłą kurtuazją, bo budżet zostanie przegłosowany dzięki głosom... PiS. Radosław Witkowski zwraca bowiem uwagę na jedną, kluczową jego zdaniem kwestię - 93 miliony zł dotacji, które w ostatnich dnia 2017 roku przyznano Radomiowi z budżetu państwa na przebudowę ul. Wojska Polskiego.
Ten projekt to oczko w głowie radomskiego PiS i kluczowa pozycja w Kontrakcie dla Radomia podpisanym przez samego Jarosława Kaczyńskiego. Realizacja inwestycji rozłożona jest na trzy lata 2018-2020. Miejska część finansowania (20% po 7,2 mln co roku) jest zapisana w długoletniej prognozie finansowej miasta. Pełne finansowanie jest więc zapewnione, ale... - Nie możemy rozpocząć procedury związanej z tą inwestycją, jak choćby ogłosić przetargu do czasu uchwalenia budżetu - tłumaczy prezydent.
Dotacja na Wojska Polskiego to w ogromnej mierze zasługa radomskich parlamentarzystów PiS, ale jej przyznanie w tym momencie stawia PiS w dwuznacznej sytuacji. Jeśli bowiem PiS zagłosuje przeciw budżetowi - tak jak podczas pierwszego głosowania, gdy o dotacji jeszcze nie było wiadomo - postawi tę inwestycję pod znakiem zapytania. Trudno sobie taki obrót sprawy wyobrazić. Można się więc spodziewać, że jeśli nie cały klub PiS, to kilku jego radnych odda głosy potrzebne do uzyskania potrzebnej większości.
Jednak przewodniczący klubu radnych PiS sprawę widzi inaczej niż prezydent Witkowski. - Z Wojska Polskiego nic się złego nie dzieje. Nie ma zagrożenia dla tych środków finansowych. Jeśli rada nie uchwali budżetu, to zrobi to RIO, ona może wprowadzić tę inwestycję. Poza tym my, jako radni także później, w każdej chwili możemy budżet uchwalić - powiedział nam Marek Szary.
Kilka tygodni „grillowania”
Jeden z naszych rozmówców, zwraca uwagę na tło wyborcze całej sprawy. - Gdyby nie był to rok wyborczy, PiS nie robiłby większych problemów. Ale jesienią mamy wybory samorządowe. Moim zdaniem budżet zostanie uchwalony, ale trochę to potrwa. Najpierw PiS przez kilka tygodni będzie "grillował" prezydenta - powiedział nam anonimowo jeden z radomskich polityków.
- Uważam, że budżet musimy uchwalić jak najszybciej, bo jest niezbędny, żeby realizować potrzeby mieszkańców Radomia. Każdego z radnych osobiście będę przekonywał do poparcia tego budżetu. Bo to jest bardzo dobry projekt, który oprócz wielkich inwestycji zawiera również wiele mniejszych, które wprost poprawiają komfort życia radomian - stwierdził Radosław Witkowski.
Prezydent chce sesji przed feriami
Decyzja o zwołaniu drugiej sesji budżetowej, zależy od Dariusza Wójcika (PiS), przewodniczącego Rady Miasta. Postawił on warunek - zwoła sesję, gdy prezydent Witkowski zadeklaruje, iż ma większość zdolną budżet przegłosować. Przewodniczący Wójcik uzasadnia to krótko: - Nie będziemy wystawiać się na pośmiewisko, gdyby budżet znów miałby nie zostać uchwalony.
- Chcę, by kwestia budżetu była rozstrzygnięta do połowy stycznia, czyli do ferii zimowych - powiedział prezydent. Jak stwierdził, do końca pierwszego tygodnia nowego roku, będzie wnioskował do przewodniczącego Rady Miasta o zwołanie sesji, właśnie tuż przed feriami.