Jak czytamy w GW, w 2016 r. Centralne Biuro Antykorupcyjne miało materiał do postawienia zarzutów korupcyjnych dwóm posłom PiS z Radomia. Chodzi o Andrzeja Kosztownaika i Krzysztofa Sońtę. "Po zmianie władzy sprawę wobec nich wyciszono, a funkcjonariusz, który ją prowadził, odszedł ze służby" - twierdzą dziennikarze GW i Radia Zet.
W artykule czytamy, że "w CBA operacja o kryptonimie „Pierwszak” została zarejestrowana 9 grudnia 2013 r. Podstawą wszczęcia działań były „wieloźródłowe informacje od OZI” [osobowe źródła informacji], zaś „rozpracowaniem objęta była grupa osób dopuszczających się zachowań korupcyjnych oraz przekraczających uprawnienia służbowe w celu osiągnięcia korzyści majątkowych”.
Jak piszą autorzy artykuły "w Radomiu rozwinął się układ korupcyjny, z udziałem przedstawicieli władz miasta i firm pośredniczących w załatwianiu spraw dla inwestorów w magistracie, a korumpować miał miał Roman S., którego firmy były i są nadal jednym z głównych wykonawców prowadzonych w Radomiu i województwie mazowieckim robót budowlanych zlecanych m.in. przez urząd miasta”.
Dalej dowiadujemy się, że gdy zebrany w sprawie materiał był gotowy do złożenia w prokuraturze, funkcjonariusz CBA prowadzący śledztwo został odsunięty niego i odszedł ze służby. Sprawę przejęła prokuratura w Lublinie.
Po opublikowaniu artykułu Andrzej Kosztowniak, zamieścił na swoim Facebooku oświadczenie:
"W życiu prywatnym i zawodowym kieruję się uczciwością, rzetelnością i prawem. Dzisiejsze medialne doniesienia Gazeta Wyborcza na mój temat to zlepek kłamstw i pomówień. Przed sądem będę bronił swojego dobrego imienia. Ci, którzy mnie oczerniają już wiele razy musieli przepraszać!? Ten materiał jest elementem brudnej kampanii wyborczej i ma jeden cel: oczernić mnie i moich kolegów z PiS!"