Jak informuje Justyna Leszczyńska z Komendy Miejskiej Policji w Radomiu do zdarzenia doszło przed godz. 13. - W sekretariacie był tylko mężczyzna i sekretarka. Nim doszło do spotkania z wiceprezydentem mężczyzna wyjął nóż i ugodził się w okolice brzucha. Z raną kłutą został odwieziony do szpitala - relacjonuje.
Obecnie trwają czynności wyjaśniające wszystkie okoliczności zdarzenia. Prawdopodobną przyczyną samookaleczenia jest zaplanowana eksmisja z zajmowanego przez jego rodzinę mieszkania.
Komunikat w sprawie wydał Urząd Miejski. Oto jego treść:
"- W związku z samookaleczeniem mieszkańca Radomia w sekretariacie wiceprezydenta Konrada Frysztaka informujemy, że osoba ta obecnie znajduje się pod opieką medyczną i według posiadanej przez nas wiedzy, jest w stanie niezagrażającym życiu.
Władze miasta zdecydowały o skierowaniu do członków rodziny tej osoby, wspólnie z nim zamieszkujących, psychologa z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Zgodnie z intencją władz miasta, zadaniem psychologa jest okazanie im pomocy w zaadaptowaniu się do sytuacji życiowej, w jakiej znalazła się ta rodzina.
Na temat przyczyn eksmisji i złożonej przez MZL propozycji zamieszkania w lokalu socjalnym prosimy kontaktować się z kierownictwem MZL."
W Miejskim Zarządzi Lokalami telefonów już dziś nikt nie odbiera. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie rodzina mężczyzny zajmuje mieszkanie komunalne, które jest bardzo zadłużone. Na środę rano zaplanowana była eksmisja. Rozmową z prezydentem mężczyzna chciał ją odroczyć.
Jak się okazuje mężczyzna kilka dni temu przedstawił swoje problemy w redakcji „Echa Dnia”. Według relacji gazety mieszka on wraz z córką i dwiema wnuczkami w mieszkaniu przy ulicy Kelles-Krauza w Radomiu. Zaległości w opłatach czynszowych około 10 tysięcy złotych.
Opłata miesięczna za mieszkanie to około 970 złotych. Z 1760 złotych jego emerytury 518 złotych zabiera komornik. Przez komornika zatrzymywana jest też część emerytury jego żony oraz świadczenia, która córka otrzymuje na dziecko. Rodzina musi spłacać 30 tys. zł kredytu podżyrowanego osobie, która już zmarła.
Mężczyźnie zaproponowano mieszkanie socjalne w bloku przy ul. Marii Gajl. Odmówił, bo jak twierdził, tam też nie byłoby rodziny stać na opłaty lokalowe. - Prosiłem bez skutku, aby pozostawiono nas chociaż do września. Nigdzie się nie wyprowadzę - zapowiadał w rozmowie z dziennikarzem „Echa Dnia”.