Sprawa dotyczy lipca 2019 roku. Według śledczych dyrektor szpitala psychiatrycznego Mirosław Ś. nie dopełnił obowiązków w zakresie uzyskania decyzji administracyjnej zezwalającej na prowadzenie robót budowlanych, w tym na wycięcie drzew w parku znajdującym się w otoczeniu kompleksu szpitalnego. Teren ten jest wpisany do rejestru zabytków; wycinka każdego drzewa wymaga zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
Prokuratura zarzuciła też dyrektorowi szpitala, że przekroczył uprawnienia, bo zawarł z wykonawcą umowę o roboty budowlane i drogowe. W konsekwencji wycięto 36 drzew. Śledczy zarzucili dyrektorowi, że działał on na szkodę interesu publicznego oraz prywatnego szpitala.
Zgodnie z przepisami Kodeksu karnego funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Jednak - jak zauważyła rzeczniczka prokuratury - w tym przypadku kara może być nawet wyższa. Drzewa wycięto bowiem z parku wpisanego do rejestru zabytków. Zgodnie z przepisami ustawy o ochronie zabytków, w myśl których: kto niszczy lub uszkadza zabytek, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Jak powiedziała rzeczniczka prokuratury, dyrektor, składając wyjaśnienia, tłumaczył, że to nie na nim ciążył obowiązek uzyskania zgody na wycinkę drzew, lecz na projektancie. Oświadczył także, że całość dokumentacji związanej z zawarciem umowy podpisał, nie czytając jej uprzednio. O tym, że jest ona kompletna miał go zapewnić kierownik działu głównego Robert M.
Jemu także prokuratura postawiła zarzuty. Zdaniem śledczych kierownik również przekroczył swoje uprawnienia. Po zawarciu umowy o roboty budowlane i drogowe, które obejmowały również wycinkę drzew, dokonał wprowadzenia wykonawcy na teren budowy, a następnie w protokole poświadczył nieprawdę, potwierdzając, że posiada wszelkie dokumenty dotyczące rozpoczęcia prac przewidziane prawem budowlanym. Tymczasem w dokumentacji brakowało decyzji administracyjnej wydanej przez Urząd Ochrony Zabytków, zezwalającej na prowadzenie prac i wycięcie drzew z parku wpisanego do rejestru zabytków.
Robert M. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu kara w tym samym wymiarze jak w przypadku dyrektora szpitala.