- Działania GDDKiA w regionie radomskim są dość podejrzane. Moim zdaniem, jest to granie na to, żeby zaoszczędzić na inwestycjach w okolicach Radomia, zwłaszcza jeśli chodzi o S12 i dzięki temu mieć pieniądze na to, żeby wzbogacać układ drogowy wokół Warszawy - rozpoczął prezes Radomskiego Towarzystwa Naukowego.
Przypomnijmy, że okręg radomski podlega warszawskiemu oddziałowi GDDKiA. - Gdybyśmy byli miastem wojewódzkim i mieli swój oddział, to walczyłby on o sprawy radomskie i chciał tutaj inwestycji drogowych. Niestety, do tego momentu, tak się nie stało - mówi dr Zaborowski.
- Przypomnę historię sprzed kilku lat, gdy wreszcie chciano dokończyć budowę odcinka trasy S7 między Radomiem a Skarżyskiem. Wówczas przeniesiono właściwość tej inwestycji z oddziału warszawskiego do kieleckiego, czyli tak jakby do sąsiedniego województwa. Tłumaczono to, że oddział warszawski nie ma mocy przerobowych. A zapewne chodziło o chęci (...). Tak samo to co się dzieje, jeśli chodzi o S12, jest dziwne, gdyż oddział warszawski forsuje przebieg, z którego nie jest zadowolony nikt z regionu radomskiego. Być może, chodzi więc o to, żeby inwestycje u nas w regionie odsuwać w czasie, bo dzięki temu oddział warszawski GDDKiA może dalej zajmować się właśnie Warszawą - dodał ekspert Instytutu Sobieskiego.
Jak więc te problemy (+ opóźnienia w budowie linii kolejowej nr 8) wpłyną na funkcjonowanie radomskiego lotniska po oddaniu go do użytku? Ciągle bowiem mówi się o tym, że to złożony proces i aby osiągnąć sukces, potrzebna jest też infrastruktura wokół portu... - Zgadza się. Choć na początku, jeśli chodzi o ten pierwszy okres funkcjonowania lotniska, to lista pasażerów nie będzie aż tak duża, jak później, także na początku myślę, że nie będzie to stanowiło jakiegoś problemu, bo jednak jakiś dojazd jest, a nie zapomnijmy, że pasażerowie często też dojeżdżają do lotniska własnymi samochodami, także najważniejsze jest to, aby te drogi w ogóle powstały i abyśmy długo nie musieli na nie czekać - odpowiada dr Łukasz Zaborowski.