Jak czytamy w "GW" spadkobiercy mogą się starać o odzyskanie gruntu, jeśli "stał się zbędny na cel określony w akcie wywłaszczeniowym". Cel zostaje spełniony, jeśli inwestycja została zrealizowana w całości w 10 lat od wydania aktu. Grunty wywłaszczono w latach 70., a budowy obiektów sportowych nigdy nie ukończono.
Wojewoda do prowadzenia sprawy wyznaczył Starostwo Powiatowe. Tam "GW" dowiedziała się, że część gruntów na pewno będzie podlegała zwrotowi. Nim odbędzie się rozprawa, będą wakacje. Od decyzji obie strony mogą się odwołać do wojewody, a potem do NSA.
- Ta sprawa spędza sen z moich powiek. Pogodziłem się z tym, że teren zostanie zablokowany nawet na trzy lata. Prawo jest jednoznaczne: w przypadku terenu spornego nie wolno na nim prowadzić inwestycji pożytku publicznego - mówi prezydent Radosław Witkowski.
Co zamierza zrobić? - Będziemy szukać nowych rozwiązań. Jest absolutny priorytet dla tej kwestii. Prezes MOSiR, Piotr Kalinkowski, został wyznaczony na koordynatora projektu. Koło środy spotkamy się, by omówić nowe pomysły. Tę inwestycję musimy zrealizować jak najszybciej, bez zbędnej zwłoki. Nie większej, niż będą wymagały tego procedury administracyjne.
Więcej w "Gazecie Wyborczej"
Najszybsze informacje z Radomia wprost na Twojego Facebooka:
KLIKNIJ I POLUB NAS TERAZ >>