Przypomnijmy, opłaty za odbiór odpadów komunalnych w Radomiu miały wzrosnąć średnio o 120%. Nowe stawki miały obowiązywać od 1 stycznia 2020 roku. Jak tłumaczył wiceprezydent Jerzy Zawodnik, ponad dwukrotnie większa stawka za odpady komunalne, to efekt nowelizacji ustawy rządowej oraz wzrost kosztów pracy.
- Podobnie jak inne samorządy w całym kraju, jesteśmy zmuszeni podnieść stawki opłat za odbiór odpadów komunalnych. Planowana zmiana to wynik wzrostu tzw. opłaty marszałkowskiej i innych kosztów, w tym wzrostu cen energii i płacy minimalnej. Nie bez znaczenie jest też to, że my mieszkańcy produkujemy coraz więcej śmieci. Jedno jednak mogę obiecać: radomianie nie zapłacą nawet o złotówkę więcej niż jest to niezbędne dla utrzymania systemu odbioru odpadów - powiedział wiceprezydent Zawodnik.
Obecne stawki za odbiór odpadów zostały ustalone w marcu 2015 roku. Wtedy stawki za odbiór odpadów segregowanych zostały zmniejszone, ponieważ wpływy z opłat od mieszkańców z nawiązką pokrywały koszty odbioru i zagospodarowania śmieci.
- Winny jest drastyczny wzrost kosztów odbioru odpadów. Obecne opłaty nie pokryłyby nawet połowy (...). Od 2015 roku wiele się zmieniło. W 2018 roku miasto dołożyło do gospodarki odpadami z budżetu około 7 milionów złotych. Na tę chwilę nie wiadomo, ile trzeba będzie dopłacić w tym roku. Obecnie z podatku śmieciowego wpływa 21,1 mln zł do kasy Radomia, jednak koszty funkcjonowania systemu mają wynieść blisko 43 miliony złotych - stwierdził zastępca prezydenta Witkowskiego, dodając: - Uważam, że mnie i każdego z państwa stać na to, by zapłacić za swoje śmieci. Oczywiście, moglibyśmy wyrównać różnicę z budżetu miasta, gdyby nie była ona tak wysoka. Czy faktycznie jesteśmy tak bogatą gminą?
W uzasadnieniu projektu uchwały o podwyżkach mogliśmy m.in. przeczytać: "na wzrost opłat wpływają wzrost cen prądu i płacy minimalnej, a także nowe obowiązki nałożone na prowadzących zagospodarowanie odpadów. Sam wywóz śmieci więcej kosztuje miasto, bo od lipca firmy osobno odbierają od nas papier".
Sesja Rady Miejskiej, m.in. w tej sprawie, rozpoczęła się w poniedziałek o godz 9:00, a zakończyła... we wtorek po godz. 22. Ostatecznie, radni nie zgodzili się na podwyżkę. "Za" głosowało pięciu radnych, trzech wstrzymało się od głosu, natomiast "przeciw" było szesnastu radnych.
- Nie godzimy się na tak wysoką podwyżkę (...). My jesteśmy radnymi opozycji, nie koalicji. Pan prezydent ma swoje zaplecze, więc niech z nimi szuka pieniędzy, ale nie w kieszeniach mieszkańców. Nie ma naszej zgody na tak wysokie podwyżki dla radomian. To nie my jesteśmy od przedstawiania panu prezydentowi kwot, które jesteśmy w stanie zaakceptować. Znowu musimy dokładać, aby budżet się zbilansował, tak być nie może... - mówił przewodniczący klubu radnych PiS, Dariusz Wójcik.
Radny powiedział również, że ostatnio dopłaciliśmy do Radomskiego Centrum Sportu przy ul. Struga, czy wybudowaliśmy z pieniędzy radomian - korty na Borkach. - Nie mówię, że to jest niepotrzebne, ale są też inne, ważne wydatki i nie godzimy się na podwyżki dla mieszkańców Radomia. Nie będziemy dopłacać kolejnych 22 mln. Mieszkańcy i tak płacą podatki, a teraz płacą również więcej za wodę, także nie róbmy dla nich kolejnych podwyżek. Trzeba to sfinansować z budżetu miasta, czyli podatków, które płacą radomianie, a więc tak czy siak, z ich pieniędzy, ale nie dawać im kolejnych podwyżek - dodał na zakończenie Dariusz Wójcik.