Dziecko przyjęto na oddział dziecięcy we wtorek, 12 marca. Ojciec zeznał, że lekarze uspokajali rodziców - z dzieckiem miało się nie dziać nic niepokojącego. - Co się dziecku stało, trudno na tym etapie powiedzieć. Gorączkowało od 8 marca. Gorączka była raz wysoka, raz niska. Rodzice robili co mogli. Dziewczynka leczona była u jednego lekarza, potem była wizyta domowa lekarza z przychodni - powiedział nam Beata Galas, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
Gdy we wtorek dziewczynkę zbadano w szpitalu, stwierdzono infekcję wirusową. Lekarze uspokajali rodziców, że to jakaś infekcja, jednak dziecko w środę zmarło. - Z relacji ojca wynika, że lekarze nie widzieli żadnej nadzwyczajnej sytuacji, która mogła zagrażać życiu dziecka. Badamy teraz wszystko. Została zabezpieczona dokumentacja, którą częściową dostarczył też ojciec dziecka. Przypuszczam, że lada moment będzie wszczęte śledztwo w tej sprawie - zapowiedziała prokurator Beata Galas.
Ojciec dziewczynki w czwartek rano złożył doniesienie w Prokuraturze Radom-Wschód, dotyczy ono błędów w sztuce lekarskiej. Teraz, zgodnie z obowiązującą w takich przypadkach procedurą, zostanie zarządzona sekcja zwłok. W sprawie mają być przesłuchani lekarze, a także osoby, które przebywały wraz dziewczynką w tej samej sali szpitalnej.
{AKTUALIZACJA] W piątek poznaliśmy wyniki sekcji zwłok. Nie wykazała ona bezpośredniej przyczyny zgonu. Biegły lekarz stwierdził jedynie wtórną przyczynę, jaką było zatrzymanie krążenia. Pobrane wycinki do dalszych badań, przeprowadzenie których może pomóc ustalić główną przyczynę śmierci dziecka.
Postępowanie w sprawie prowadzi Prokuratura Radom Wschód. W szpitalu nikt nie został odsunięty od wykonywania obowiązków. - Współpracujemy z prokuraturą. Nie ma żadnych podstaw, aby podejrzewać, że doszło do jakichkolwiek zaniedbań, albo że ktoś popełnił błąd. Czekamy na ostateczne ustalenie przyczyn zgonu - mówi dyrektor, RSS Marek Pacyna.