„Śpiewanki Nasercowe” to cykliczna impreza muzyczna w PSP nr 14, która organizowana jest w okolicach Walentynek. Na scenie występują uczniowie, nauczyciele, rodzice, absolwenci i byli pracownicy szkoły. Prezentują znane polskie przeboje o miłości. Do śpiewania przyłącza się liczna publiczność, także dzięki temu, że teksty piosenek wyświetlane są na dużym ekranie.
W piątek odbyły się już siódme "Śpiewanki". - To już tradycja szkoły, że z okazji Dnia Zakochanych śpiewamy piosenki o miłości, polskich kompozytorów i wykonawców. Ta impreza integruje różne pokolenia szkolnej społeczności - mówi Jan Rychlicki. dyrektor PSP nr 14.
Tegoroczny koncert przebiegał pod hasłem „Miłość i… więcej nic”. Swe wokalne umiejętności zaprezentowało 25 solistów, duetów i zespołów. - Śpiewanki poprzedza kilka miesięcy przygotowań. Chętnych do występu jest parokrotnie więcej. Kto się zagapi i nie zdąży się wpisać na listę, musi czekać do kolejnej edycji. Kiedyś musimy bowiem powiedzieć stop i zamknąć listę, bo inaczej bawilibyśmy do rana, no bo przecież o miłości można śpiewać całą noc - tłumaczy dyrektor.
Można się pośmiać i zachwycić
- Nie musimy nikogo namawiać. Pada hasło "Śpiewanki", chętni sami się zgłaszają. Gdy zamkniemy listę pozostaje dobranie repertuaru, by pasował wykonawcom i był ciekawy, różnorodny dla publiczności oraz praca nad choreografią. Niestety dwa dni przed imprezą, ze względu na choroby wypadły nam trzy występy - mówi Anna Gralec, jedna z organizatorek koncertu. Pytana o sponsorów imprezy odpowiada: - Jacy sponsorzy? Artyści sami dbają o swoje stroje, szyją je rodzice, nauczyciele. Podobnie jest ze scenografią, oczywiście korzystamy także ze sprzętu szkoły.
- Kiedyś, gdy zaczynaliśmy nie wszystko było tak profesjonalne jak dziś, ale zawsze towarzyszył nam entuzjazm. Wszyscy włączają się w przygotowania - mówi druga ze współorganizatorek, Izabela Czarnecka, która wraz z zespołem koleżanek zaśpiewała ze sceny. Również dyrektor Rychlicki, był jednym z wykonawców. - Robię to z wielką przyjemnością. Młodzież wciąż podnosi poprzeczkę i co roku muszę przygotowywać coś nowego - powiedział.
- Oczywiście dla uczniów największą atrakcją są śpiewający nauczyciele, bo można się z nich pośmiać. Ale jak wychodzi nauczyciel i śpiewa lepiej niż pozostali występujący, to po prostu uczniowie nie mogą się nadziwić. I odwrotnie - uczniowie potrafią zachwycić swym talentem, zaskoczyć. Wszyscy zbierają duże owacje. Później w szkole relacje między nami są przyjaźniejsze - podsumowuje Anna Gralec.
Jak to się zaczęło...
Skąd w ogóle pomysł na organizowanie "Śpiewanek"? - Wobec tak zamerykanizowanego charakteru Walentynek, postanowiliśmy je spolszczyć. Stąd był już tylko krok od pomysłu wspólnego śpiewania polskich piosenek o miłości. A, że w tej szkole zawsze była fajna ekipa, której się chciało robić coś innego, udało się - odpowiada Małgorzata Gumińska, pomysłodawczyni i pierwsza organizatorka "Śpiewanek", obecnie dyrektor Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej nr 2. - Impreza bardzo mocno integruje społeczność szkolną. Ja zorganizowałam trzy edycje, m.in. na ludowo i wojskowo. Odbywały się co dwa lata, takie były możliwości techniczne.
Małgorzata Gumińska nie pracuje w szkole od 6 lat, ale "Śpiewanki" po dwuletniej przerwie na stałe weszły do szkolnego kalendarza. - Czekamy na to wydarzenie cały rok, bo od 4 lat "Śpiewanki" odbywają się co roku. Małgosia zawsze jest z nami i występuje ze swym mężem Zbyszkiem - informuje Izabela Czarnecka. I faktycznie państwo Gumińscy zaśpiewali "Czy te oczy mogą kłamać". W finale nie mogło oczywiście zabraknąć hitu tego sezonu, czyli "Miłości w Zakopanem" Sławomira, który energetycznie wyśpiewali Marcin i Kacper Jałowscy (ojciec i syn). Stając na koniec do wspólnego zdjęcia wszyscy uczestnicy umawiali się za rok na kolejne "Śpiewanki".