Np. w „Elektrowni” zorganizowano pierwszy publiczny zachód słońca. Co prawda przez pogodę (chmury) trudno było nim cieszyć się do końca, ale towarzyszące im koncerty uczniów z Zespołu Szkół Muzycznych uatrakcyjniały sytuację a przysłuchiwały się im setki słuchających, którzy w między czasie zwiedzały muzeum.
- To ciekawa inicjatywa, jesteśmy na Nocy Muzeów pierwszy raz i pierwszy raz jesteśmy w „Elektrowni”. Budynek robi wrażenie tak jak niektóre prace, np. malowane na murze. Mamy zamiar odwiedzić też inne miejsca – powiedział nam Jakub Kosowski, który dodał z uśmiechem: - Wybraliśmy się z żoną na Noc Muzeów ze znajomymi, z którymi zazwyczaj spotykamy się za stołem. To świetna odmiana.
Tradycyjnie w Noc Muzeów włączyła się radomska straż pożarna, która otworzyła swą jednostkę przy ul. Traugutta. Przed garaże wyjechały wozy gaśnicze, które z radością oblegali najmłodsi. Dzieciaki chętnie też przymierzały strażackie hełmy.
W Muzeum im. Jacka Malczewskiego tłumy. Momentami trudno było się wyminąć na korytarzu czy schodach. Na dziedzińcu ustawiały się kolejki do ogromnego teleskopu przez który można było oglądać kosmos.
– Widać, że ludzie w Radomiu pragną kultury, tylko trzeba im to umożliwić. Warto się zastanowić na jeszcze atrakcyjniejszym promowaniu oferty placówek muzealnych – powiedział nam Leszek Ruszczyk, wicemarszałek Mazowsza, którego spotkaliśmy wśród zwiedzających.
Nie wszystkim jednak odpowiadają takie tłumy. – Jak dla mnie za dużo ludzi. Trudno mówić o zwiedzaniu, skupieniu się na eksponatach gdy ciągłe ktoś obok się przepycha, rozmawia. Spróbowałem, ale wolę przyjść normalnego dnia – wyznał nam Zygmunt Stasiński. Muzealnicy z którymi rozmawialiśmy liczą też właśnie na takich zwiedzających. – Dziś przyjdą, zobaczą coś co ich zaintryguje i wrócą do nas, by dokładnie się przyjrzeć, dowiedzieć czegoś więcej – mówili nam.
By uatrakcyjnić tę noc muzea przygotowały mini-koncerty, konkursy plastyczne, historyczne, numizmatyczne, zabawy i eksperymenty dla dzieci, czy quizy jak np. archeologiczny o Radomiu w Domu Gąski i Esterki. W tym muzeum zwiedzający szczególnie chętnie zwiedzali sale z przedstawioną historia powstawania Radomia.
Cieszył widok zapełnionego i tętniącego życiem rynku. Kierowcy mieli problem z zaparkowaniem, po placu krążyli ludzie przemieszczający się między muzeami. Szkoda, że tak nie ma na co dzień. Przydałoby się może tej nocy parę punktów gastronomicznych (jeden był otwarty w muzeum Malczewskiego), by jeszcze na dłużej zatrzymać ludzi w tę ciepłą noc. Na pierwszy plan wybijała się muzyka z karaoke odbywającego się w „Pubie u Jana”, chyba jedynego czynnego na co dzień przy Rynku. Wyśpiewana w pewnym momencie piosenka „Daj mi tę noc, tę jedna noc”, tym razem bardzo pasowała do sytuacji.