Jak dowiedziałaś się o możliwości wyruszenia do Islandii?
To była skomplikowana historia i… niezbyt przyjemna. Moja alma mater, czyli Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie zrekrutowała mnie na stypendium Erasmus na Uniwersytet w Reykjawiku, po czym okazało się, że termin nadsyłania zgłoszeń eo uczelni na Islandii minął miesiąc wcześniej. Byłam zupełnie załamana. Wówczas z pomocą przyszła mi moja wykładowczyni, dr Lidia Pokrzycka, która upatrywała w wyjeździe na wyspę dużą szansę dla mnie
Jak to wyglądało dalej? Jak przebiegała rekrutacja?
Skontaktowałam się z redaktor naczelną magazynu The Reykjavik Grapevine z zapytaniem, czy byliby zainteresowani współpracą ze mną. Okazało się, że są wolne miejsca na staż, ale dopiero za ponad pół roku, zimą. Przesłałam aplikację i udało się. Dużym atutem dla pani redaktor okazały się moje zdjęcia.
Długo czekałaś na odpowiedź?
Wymieniłyśmy wiele maili przez kilka miesięcy, zanim padła decyzja o przyjęciu mnie na staż.
Jak zareagowałaś na myśl o wyjeździe?
To jedna z niewielu chwil w życiu człowieka, kiedy wiesz, że właśnie spełniają się twoje marzenia. Po chwili wielkiej radości, szybko skupiłam się na praktycznych kwestiach tej sprawy: kupnie biletu i określeniu terminu wylotu.
Nie boisz się, że zima i długie noce odbiją się na twoim zdrowiu?
Dostałam od pani doktor listę witamin, które należy zażywać, uzupełniając dzienną dawkę energii, którą w polskich warunkach dostarczają promienie słoneczne.
Co wcześniej wiedziałaś o Islandii? To mały kraj, z zaledwie garstką ludności, niezbyt popularny, choćby z racji odległości.
Kilka lat temu oglądałam zdjęcia z Islandii jednego z moich mistrzów fotografii pejzażowej, Macieja Duczyńskiego. Były przepiękne. Zakochałam się w tym kraju i od razu dopisałam je do listy miejsc, które chciałabym w swoim życiu zobaczyć i sfotografować. Islandia to b. mało zaludniony kraj. Mieszka w nim populacja wielkości półtora Radomia - 400 tys. mieszkańców. W tym 12% stanowią Polacy. Wyspa ma obszary aktywne wulkanicznie, że choćby przypomnę erupcję Eyjafjallajökull w 2010 roku. Gorące źródła, wodospady, niekończące się łąki... wszystko to można zobaczyć na Islandii. A także zorzę polarną, którą oglądać można podczas długich nocy polarnych. Zadziwiającym był dla mnie fakt, ze na Islandii prawie nie ma lasów. Spotkać je można prawie wyłącznie na wybrzeżach
Wiem, że fotografia nie jest twoją jedyną pasją. Co robisz, kiedy odkładasz aparat?
Zawzięcie oglądam spotkania Bayernu Monachium i opiekuję się kotem. Kot jest moim oczkiem w głowie. Ma na imię Hilton (nie od Paris!) i jest krótkowłosym brytyjczykiem. Niedługo skończy trzy lata. Uwielbiam te inteligentne i niezależne zwierzęta. Ich obserwacja jest czystą przyjemnością i nauką przyrody w wersji live. Moja przyjaciółka Kasia od jakiegoś czasu pomaga bezdomnym, porzuconym i chorym kociakom stanąć na nogi i znaleźć im nowy dom. W wolnym czasie fotografuję maluchy, które dzięki zdjęciom zwiększają swoje szanse na nowe, wspaniałe domy. Dotychczas udało się pomóc już siedmiu kotom.
Zabierasz Hiltona ze sobą?
Okres stażu planowany na trzy miesiące, a zwierzęta na Islandii muszą przejść sześciotygodniową kwarantannę na pobliskiej wysepce. Nie ma sensu zabierać go ze sobą i narażać na dodatkowy stres.
Kto się nim zaopiekuje?
Jeden z moich kolegów, który jest kocim behawiorystą, Zna się na kotach, i uparcie twierdzi, że mojego podopiecznego też można czegoś nauczyć, zreformować. Jedno wiem na pewno. Po moim powrocie, któreś z nich nie będzie takie samo.
Islandia, a co potem?
Byłabym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, gdybym mogła podróżować, fotografować i pisać. To moje największe pasje. Kocham odwiedzać nowe kraje, poznawać ich kultury i zwyczaje. Świat mnie fascynuje. Chciałabym móc pokazywać i opisywać ludziom miejsca niedostępne i powszechnie nieznane.
Niedostępne i nieznane w XXI wieku?
Takich miejsc mamy na świecie już coraz mniej, dlatego z uporem maniaka odbywamy coraz więcej podróży w przestrzeń kosmiczną. Mnie osobiście fascynuje Azja, o której w Europie wiemy tak mało. W Polsce każdy wie, czym był Holocaust, który pochłonął prawie 6 milionów ofiar. W Kambodży w latach '70 XIX wieku, czyli trzydzieści lat po drugiej wojnie światowej, również doszło do straszliwego ludobójstwa, w którym armia Czerwonych Khmerów wymordowała 2 miliony mieszkańców, czyli ćwierć populacji tego państwa.
Nota biograficzna:
Martyna Katarzyna Skrok, Rocznik ’87, radomianka, absolwentka Filologii Germańskiej oraz Dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UMCS w Lublinie, ma na koncie m.in. wyróżnienie miesięcznika National Geographic Traveller dla najlepszego zdjęcia miesiąca marca 2013, wyróżnienia w V edycji Foto-Festiwal.pl w kategoriach „Czarno-białe” oraz „Sport/wydarzenie/reportaż” oraz medale: złoty i brązowy V Międzynarodowych Igrzysk Fotograficznych w kategoriach: ,,Czarno-białe'' i „Architektura”. Jest także laureatką kilku ''kocich'' konkursów fotograficznych.
Fanpage Martyny znajdziecie tutaj.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>