Otwarcie odbędzie się w piątek (21 maja) o godz. 14:00. Wystawa czynna będzie do 31 sierpnia 2021 roku. Kuratorką będzie Monika Małkowska. Trzeba wyjechać z dużego miasta – bo w miastach już nie ma ludzi. Zamiast nich są tłumy. A tłum nie inspiruje, lecz napiera, blokuje, robi korki, przeraża. A przede wszystkim, tłum nie ma twarzy. To tylko taka drgająca, rozmazana masa. Ktoś, kto tropi człowiecze fizjonomie, drąży w nich i przerabia je na obrazy, nie może czuć się komfortowo w wielkim mieście. Nie to, że nie potrafi się tam odnaleźć jako osadzona w społeczności (środowiskowej i lokalnej, dzielnicowej) jednostka ludzka – w wielkim mieście po prostu nie można wejść w bliskie relacje z przypadkowo spotkanym człowiekiem. A to jest przygoda!
Nie dziwię się, że Franciszek Maśluszczak, uważny tropiciel człowieczych przypadków, wynosi się – gdy tylko mu zajęcia pozwalają – z Warszawy do domu w Cegłowie, gminie w powiecie mińskim.
Od kiedy zarzucił nauczanie na Politechnice Warszawskiej, tam, w Cegłowie, spędza gros czasu. Tam rysuje, maluje, bytuje – a ślad inności otoczenia uwidacznia się w jego sztuce.
W niewielkiej mieścinie jest oczywiście znany i każdy wie, że to artysta. Przychodzą do niego po porady, albowiem wielu mieszkańców okolicy czuje swędzenie w palcach i parcie na kreatywność: jak się to robi? Franciszek lubi ludzi, ale też nie chce dawać fałszywego świadectwa o ich domniemanych talentach. Bywa trudno.
Za to w cegłowskim mikrokosmosie Maśluszczak obserwuje sytuacje, które od zarania naszego gatunku stanowią sedno międzyludzkich kontaktów. Potrzeba jest prosta: wyrazić emocje, podzielić się emocjami.
Patrzę z podziwem na nowe prace Maśluszczaka. Znów się zmienił – choć pozostaje sobą, rozpoznawalnym od pierwszego rzutu oka. Mam wrażenie, że zastosował tak zwany zoom. Zbliżył się, jednocześnie nie ingerując w prywatność osób znanych tylko z widzenia.
Prace, które wybrałam do 14. projektu „Kadrów pod napięciem”, to wymyślona przeze mnie opowieść o spotkaniu malarza z mieszkańcami małej miejscowości (może być Cegłów lub jakiekolwiek inne miejsce).
Wybrany zestaw zatytułowałam „Podziwianie” – jako że jeden z obrazów nosi nazwę Podziwiający i, jak sądzę, przedstawia grupkę tych, którzy adorują sztukę Mistrza (domyślamy się, że tak ich postrzega Maśluszczak). Jednak artysta nie wpada w samozachwyt. Ma do siebie dystans i potrafi zaśmiać się w sytuacjach podniosłych, zarazem groteskowych.
Spróbujmy iść tropem wydarzeń, które zarejestrował FM na papierach czy płótnach.
Obraz Wsparcie uświadamia, jak nawet drobny doping i zaufanie może wynieść człowieka do rozmiarów giganta.
Potem jest scena miłosna: faun uderza w konkury do panny i widać w tym zauroczenie Malczewskim, Wojtkiewiczem, Wyspiańskim. Dwa kolejne kadry – to o malowaniu. I tu właśnie podziwiamy Podziwianie. Następnie twarze, charaktery, spojrzenia, emocje, emocje… I Coś jeszcze (tytuł obrazu): sny, przewidzenia, marzenia, nadzieje.
I nagle Maśluszczak ucieka z tu (tam?) i teraz w przeszłość. Robi sobie zabawy ze sztuką minionych epok. A to zrobi swoją „odszlachetnioną” wersję Pomarańczarki Gierymskiego, to mrugnie okiem do Szulerów Caravaggia, to przywoła Grających w karty Cézanne’a. Dla mnie wspaniała jest wersja uczty (może wesela?), gdzie przy kuflu piwa spotykają się Pieter Bruegel, Adriaen Brouwer, Zyga Waliszewski i… obywatele Cegłowa.
Było wesoło i procentowo – a potem nadchodzi czas na refleksję, wyciszenie, samotność, głaskanie kota i wsłuchiwanie się w jego pomruk. Indywidualny wybór, bez poczucia straty ani nerwowego miotania się w poszukiwaniu poklasku.
Franciszek Maśluszczak tak właśnie ma: nie zawodzi. Nie ma poczucia straconych szans, za które obwinia innych.
Dopracował się „podziwiania” – tak za sztukę, jak za postawę.
Dobrze jest „być cysorzem” w swoim królestwie.
Monika Małkowska
Franciszek Maśluszczak
Ur. 1948 roku w Kotlicach koło Zamościa. Mieszka i pracuje w Warszawie. Malarz, rysownik, grafik. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie w 1974 roku uzyskał dyplom w pracowni grafiki pod kierunkiem. Juliana Pałki. Pracuje w katedrze Malarstwa i Rysunku na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Od 1970 współpracuje jako grafik i rysownik z czasopismami, m.in. „Ty i Ja”, „Literatura”, „Szpilki”, „Sztuka”, „Polityka”, „Tygodnik Literacki”, „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”, „Arkusz”. Oprócz obrazów i rysunków, tworzy plakaty oraz ilustracje do książek dla dzieci i dorosłych. Jest również autorem fresków Drogi Krzyżowej w jednym z ursynowskich kościołów. Twórczość Franciszka Maśluszczaka zaliczana bywa do nurtu metaforycznego w sztuce polskiej. Na jego pracach pojawiają się surrealistyczne wizje i baśniowa atmosfera a kreowane przez niego postacie poddawane są artystycznej stylizacji, która polega na charakterystycznej deformacji ciała. Losy artysty zostały opisane przez Hannę Krall w opowiadaniu Malarnia z o.o. umieszczonym w książce Taniec na cudzym weselu.