Urodziła się w Radomiu i choć całe dorosłe życie spędziła w Krakowie, to z rodzinnym miastem czuje się nadal związana. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych publikowała swoje wspomnienia w „Życiu Radomskim”, a w 1997 roku zorganizowała Pierwszy Radomski, Koleżeński Zjazd Podwórkowy. Jedyny taki, jak podkreśla z dumą, w Polsce. Bo i podwórko – przy ul. Broni – było szczególne: „pełne zieleni, altan, boisk sportowych; wyglądające jak mały park”. Zachowała je do dzisiaj w najpiękniejszych wspomnieniach.
Wspomnienia właśnie złożyły się na dwa tomiki: „Za horyzontem” i „Obrazy za mgłą”, wydane przez krakowską oficynę Pro-Art Jana Kurka. Poznajemy więc nastoletniego Samuela, który marzył, że kiedy dorośnie, ożeni się z Halinką i będą chodzić razem albo do jego synagogi, albo do jej kościoła, oraz Stasia – współczesnego nastolatka z krakowskiego Kazimierza, który postanowił został rabinem (za opowiadanie „Staś” autorka otrzymała nagrodę w konkursie literackim im. Szaloma Asza). Śledzimy losy Gerszona, którego wojenna zawierucha rozdzieliła z żoną i synem, i który - w przekonaniu, że bliscy zginęli – ożenił się po raz raz drugi, a po latach musiał się zmierzyć ze świadomością, że jest bigamistą.
Przed wszystkim jednak wędrujemy po przedwojennym Radomiu – kupujemy wraz z małą Zosią mydło w składzie aptecznym pana Chrzanowskiego (niezwykle ważny zakup dla dziewczynki, bo opakowanie zawierało papierowe laleczki), śledzie z beczki na rajszuli, kredki u Jozuego na Rwańskiej, idziemy po mszy w kościele mariackim przez park do cukierni pana Iwanowskiego po pyszne ciasta, towarzyszymy rodzinie Święckich w wyprawach na letnisko – do ukochanych Bierwców Szlacheckich oraz w wizytach we dworze państwa Przyłęckich, gdzie bywał Witold Gombrowicz. Zofia Święcka-Łuczyńska wspomina pożegnanie na radomskim dworcu marszałka Piłsudskiego i sypanie kopca na krakowskim Sowińcu, szkolne lata po zakończeniu wojny, kiedy to uczniowie „chodzili główną ulicą miasta, czwórkami do kościoła dumnie niosąc sztandar i epatując szkolnymi tarczami”. A wszystko to nie tylko wysmakowane literacko, ale także zilustrowane mnóstwem archiwalnych fotografii ze zbiorów autorki i jej rodziny.
Zofia Święcka-Łuczyńska była w Radomiu przed tygodniem, na Targach Wydawnictw Regionalnych. Szkoda, że na spotkanie z nią przyszła zaledwie garstka osób – w większości jej dawnych sąsiadów z podwórka. Dobrze, że można przeczytać jej książki.