"Obiekty pochodzące z początku epoki żelaza były ukryte w wodzie, dlatego można przypuszczać, że są to tzw. znaleziska wotywne" – poinformowała na poniedziałkowej konferencji prasowej kierowniczka działu archeologicznego muzeum Małgorzata Cieślak–Kopyt. Przypuszcza się, że zostały wyprodukowane na specjalną okazję, na zamówienie osób wysokich rangą w danej społeczności, a następnie złożone w charakterze ofiary dawnym bogom.
Pokryte patyną ozdoby znalazły na ternie pow. białobrzeskiego i grójeckiego (Mazowieckie) osoby prywatne. Zgodnie z ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami przekazały znalezisko konserwatorowi zabytków.
Kierownik radomskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków Witold Bujakowski podkreślił, że ostatnim czasie przybyło przypadków przekazywania zabytków przez darczyńców, którzy utrzymywali, że znaleźli je przypadkowo. Tymczasem – zdaniem konserwatora - wiele z tego typu znalezisk zostało odkrytych w czasie nielegalnych poszukiwań z wykrywaczem do metali.
Bujakowski zaapelował do przyszłych poszukiwaczy, by zaniechali nielegalnych poszukiwań na własną rękę, bo nawet jeśli dokonają jakiegoś odkrycia, to odbywa się to ze szkodą dla archeologii. "W takiej sytuacji często nie znamy kontekstu archeologicznego znaleziska. Gdyby odkrycie dokonał archeolog w trakcie wykopalisk, nasza wiedza byłaby niewspółmiernie wyższa" - zaznaczył konserwator zabytków.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami prowadzenie poszukiwań zabytków może się odbywać na podstawie pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków. Poszukiwanie ukrytych lub porzuconych zabytków bez pozwolenia jest przestępstwem, za które grozi nawet 2 lata więzienia. Wszelkie pozyskane w trakcie poszukiwań zabytki archeologiczne stanowią własność Skarbu Państwa i muszą zostać niezwłocznie przekazane wojewódzkiemu konserwatorowi zabytków.