We Francji tworzy się technologie, które wstrząsają kierowcą, gdy zasypia, w Polsce tworzy się drogi, które wstrząsaja nim, zanim jeszcze zaśnie. Ponoć co kraj to obyczaj, ale co do jednego Eurpejczycy są zgodni: najlepiej podnosi ciśnienie i zapobiega senności zestaw głośnomówiący w postaci własnej żony. Mówi się o tym często z przymrużeniem oka, ale ryzyko zaśnięcia za kółkiem to temat poważny na tyle, by oczu na niego nie przymykać. Jesienne znużenie i ponura aura sprzyjają sennym nastrojom, a monotonia jazdy i przepracowanie mogą niepostrzeżenie przerodzić się w przyśnięcie i nagłą utratę kontroli nad pojazdem. Jak więc można skutecznie uchronić się przed atakami senności w aucie? Znanych, sprawdzonych sposobów jest wiele, ale naprawdę skuteczne są nieliczne z nich. Reszta to przekonania błędne i przynoszące skutki odwrotne do oczekiwań. A jednak wciąż powszechnie stosowane.
Kawa dla krótkodystansowców
Kofeina to pierwsze, co przychodzi nam na myśl, gdy chcemy pozbyć się zmęczenia. I owszem, po filiżance mocnego napoju efekt pojawia się szybko – i równie szybko znika. Podobnie jak napoje energetyzujące, kawa pobudza do działania i wyzwala energię - pod warunkiem, że z jej zapasów coś jeszcze pozostało. Jeśli organizm już je wyczerpał, przy skrajnym znużeniu i niewyspaniu, kofeina zawodzi. Zdolność do wysiłku podnosi się wówczas o ok. 10 procent, ale umysł wciąż działa na zwolnionych obrotach. Zegara biologicznego nie da się oszukać, a mózg sam reguluje czas, gdy musi odpocząć. W momentach kryzysu nadmiar kofeiny skutkuje rozproszeniem uwagi, problemem z akomodacją, a nawet podwójnym widzeniem. Jednak w chwilach sennego nastroju, znużenia jednostajną i monotonną jazdą – kawa bywa zbawienna. Zamiast demonizować, wystarczy więc pamiętać: kawa działa korzystnie, ale na krótką metę, a niekoniecznie wtedy, gdy meta znajduje się kilkaset kilometrów dalej.
Puszki to nie baterie i nie dodają skrzydeł
Choć w całym bogactwie określeń kawę zwie się szatanem albo napojem bogów, nie jest to napój magiczny. Nie dodaje skrzydeł, podobnie jak jego konkurencja – reklamowane „energizery” w puszkach lub ampułkach. Po ich spożyciu sprawność psychofizyczna nie ulega natychmiastowej poprawie. Organizm potrzebuje około 20 minut, by móc je przekształcić w energię, więc najlepiej ten czas spędzić na postoju. Co więcej, substancje pobudzające najlepiej działają wtedy, gdy mają (także dosłownie) ustawić nas do pionu i utrzymać na nogach. Przy intensywnym wysiłku ruchowym i przy aktywnej pracy kofeina pomaga, ale pozycja kierowcy pod względem fizycznym jest bierna.
Każdy nadmiar szkodzi
Ogólna prawda mówi, że z pustym żołądkiem daleko się nie zajdzie (ani nie zajedzie), a polska wersja – że głodny kierowca to kierowca zły. Stąd popularność przydrożnych barów, zajazdów i restauracji. Serwowane w nich fastfoody, sycące dania obiadowe i specjały polskiej kuchni nie należą do lekkich i małokalorycznych - ale nie taki jest przecież ich cel. W długiej trasie nieprędko może pojawić się kolejny punkt gastronomiczny, więc lepiej zjeść coś na zapas – tak głosi zasada kolejna, mająca niewiele wspólnego z drogową rzeczywistością. Obfite posiłki w trasie lub przed ruszeniem w drogę wzmagają senność i rozleniwiają. Organizm potrzebuje sił na trawienie pokarmu – więcej krwi i tlenu kieruje wtedy do układu pokarmowego, a mniej do mózgu i ośrodków nerwowych – to stąd senność i dekoncentracja. Lepiej więc na drogę zabrać zdrowe przekąski, a z dwudaniowym obiadem poczekać do końca podróży.
Ciepło, cieplej, gorąco
Objawem niewyspania są często dreszcze i uczucie zimna. Potrzeba ogrzania się jest wtedy naturalna – i to kolejna pułapka. Wysoka temperatura rozluźnia i uspokaja, a przez to tym bardziej przybliża do granicy snu. Lekki chłód orzeźwia, więc warto dbać o klimatyzację i nawet zimą kontrolować temparaturę w aucie. Zasady gry w "ciepło-zimno" (im bliżej, tym bardziej gorąco) odzwierciedlają też zachowanie kierowców pod koniec podróży. Większość z nich, walcząc ze zmęczeniem, zamiast zatrzymać się i odpocząć, przyspiesza, by szybciej dotrzeć do domu. Sama determinacja jednak nie pomoże, kiedy organizm domaga się przerwy. Jeśli kierowca na siłę jej unika, uporczywa walka ze snem zmienia się w morderczy wyścig z czasem. Postój i chwila na świeżym powietrzu albo krótka drzemka to wcale nie strata czasu. Nawet parę minut odpoczynku poprawia jakość dalszej jazdy. – Przerwy w długiej trasie nie są dla kierowców przywilejem, ale obowiązkiem – mówi Dawid Nowicki, Członek Zarządu Neptis S.A., producenta Flotis Mobile. – W monitoringu floty powinno się więc uwzględniać kontrolę czasu postojów. Ma ona służyć nie tylko organizacji pracy zespołu, ale także zwiększeniu bezpieczeństwa na drodze i zapobieganiu wypadkom – dodaje Nowicki. Według przepisów normujących długość pracy kierowców, czas prowadzenia auta, ciężarówki lub autokaru nie powinien przekraczać 9 godz. na dobę. Niezależnie od rodzaju pojazdu, kierowca zobowiązany jestdo przerwy po 4,5 godz. ciągłej jazdy.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>