Pan Adam wracał na osiedle Południe. Zamierzał jechać ostatnią „siódemką”, która z przystanku przy ul. Traugutta powinna odjechać o godz. 1.49. „Gdy dochodziłem o 1. 38 ul. Piłsudskiego do Traugutta, nagle oniemiałem z wrażenia, gdy zobaczyłem 11 minut przed czasem ostatni autobus na Południe. Następny jest dopiero o 3.33. Przybyli na przystanek młodzi ludzie z dyskoteki, w tym kobiety. Byli wystraszeni, że właśnie 10 minut przed czasem uciekł im ostatni autobus. Czekaliśmy dalej; myśleliśmy, że to poprzedni ale już nic się nie pojawiło. Ludzie zaczęli dzwonić po znajomych, aby skorzystać z noclegu albo przeczekania. Niektórzy zaś poszli pieszo nie zważając na niebezpieczeństwo nocnych powrotów. Ja na szczęście poszedłem na Żeromskiego do rodziny i znalazłem w internecie numer do dyspozytora MPK który był wielce zdziwiony, że „siódemka” przyjechała 10 minut przed czasem. Argumentował, że na pewno czujnik na Borkach wykryje, o ile przed czasem był autobus. Taka jest SIŁA W PRECYZJI radomskiego MPK. To skandal, że w długi weekend ludzie nie mogą normalnie wrócić do domu, tylko muszą po nocach budzić rodzinę i znajomych, aby im pomogli. Bo niestety nie każdego stać na taxi, jak zresztą było widać na tym przystanku. A przecież przyjechał przed czasem na wszystkie przystanki, począwszy od osiedli Akademickie, XV-Lecie i centrum. Pewnie kilkadziesiąt osób dzisiaj w nocy błąkało się na tych przystankach przez jednego kierowcę” - napisał do nas Adam P.
- Z naszych informacji wynika, że faktycznie ostatni kurs linii numer 7 w nocy z piątku, 12 sierpnia na sobotę, 13 sierpnia był przyspieszony o 10 minut. Autobus jadący w kierunku osiedla Południe na przystanku Traugutta/Piłsudskiego powinien być według rozkładu o godz. 1.49, a przyjechał o godz. 1.39. Kierowca MPK obsługujący ten kurs poniesie konsekwencje służbowe. Przepraszamy czytelnika za niedogodności. Pragniemy też zapewnić, że była to sytuacja jednostkowa – poinformował nas Dariusz Dębski, rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji.