Poseł Witkowski w kontekście sukcesu Jerzego Janowicza pisze na swoim blogu, że „ta chwila tenisowego szaleństwa” stanowi dlań przyczynek do postawienia pytania o budowę kompleksu tenisowego na Borkach.
W Radomiu ciężko pograć w tenisa. Korty na Radomiaku to nieco za mało, jak na 220-tysięczne miasto. Tym bardziej, że w Radomiu jest dość silne środowisko tenisowe, a adepci i adeptki tej dyscypliny osiągają spore sukcesy w kategoriach młodzieżowych. Dlatego też o budowie kompleksu tenisowego mówi się już od dawna. W 2008 roku wiceprezydent Igor Marszałkiewicz zapowiadał, że budowa kortów rozpocznie się w 2009 roku, połowa z 14 milionów niezbędnych do sfinansowania inwestycji znajdzie się w budżecie, a Radom będzie mógł rywalizować z Sopotem o organizację międzynarodowych turniejów tenisowych – pisze poseł Witkowski.
I przypomina, że od tamtego czasu zmieniło się tyle, że mamy projek oraz co roku jakieś pieniądze zapisane w budżecie miasta.
Pieniądze, które są później wydawane na inne potrzeby. A korty na Borkach spychane są na dalszy plan. Czy w ogóle powstaną? (…) Tylko czy władze miasta faktycznie chcą? (…) Budowa miała zacząć się w 2009 roku, później pojawiły się głosy o 2010... I nic. Jeszcze wiosną bieżącego roku dyrektor MOSiR-u zapowiadał, że budowa rozpocznie się prawdopodobnie w tym roku. Dzisiaj już wiadomo, że się nie zacznie. Czas postawić pytanie – czy władze miasta traktują tę inwestycję poważnie? Czy w ogóle zamierzają wywiązać się ze swoich obietnic i ją rozpocząć? Mam nadzieję, że uzyskam na te pytania odpowiedź i że będzie to odpowiedź twierdząca. Bo wydaje się, że we władzach miasta jest wielu fanów tenisa. Choćby przewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Wójcik, który dostrzega na swoim blogu sukcesy młodych radomskich tenisistów i jest fanem talentu najlepszej z radomskich tenisistek. Może czas, żeby namówił swoich kolegów do przekucia obietnic w czyny? – pyta poseł Witkowski na swoim blogu.
Tymczasem odpowiedzi w swoim dzienniku udziela mu przewodniczący rady miejskiej, Dariusz Wójcik:
Pan Poseł Radosław Witkowski nawiązuje do budowy zadaszonych kortów w naszym mieście. Pyta dlaczego inwestycja nie rusza. Ano dlatego Panie Pośle, że nie chcemy być oszukani. Ktoś obiecał pieniądze zewnętrzne na tę inwestycję, ale w sprawie nic się nie dzieje. To jedyny powód, dla którego miasto nie rozpoczyna budowy, bo samo zwyczajnie nie udźwignie kosztów budowy całego kompleksu – ripostuje przewodniczący Wójcik.
I wrzuca także kamyczek do rządowego "ogródka", zwracając uwagę na problem finansowania sportu, w tym tenisa ziemnego:
Czytając kolejne teksty o tenisiście Jerzym Janowiczu, którego gra i postawa zrobiła na mnie ogromne wrażenie, jeszcze raz uświadamiam sobie jak ciężko jest zrobić karierę sportowcowi w Polsce. Pomoc państwa, nawet w sporcie najmłodszych jest znikoma. Jeżeli rodzice utalentowanego dziecka nie mają dość pieniędzy, albo sami nie znajdą sponsora, to nie ma ono szans na rozwijanie swoich umiejętności. Przepada w tłumie.
Przypomnijmy, że do budowy kortów tenisowych władze miasta przymierzają się już od kilku lat. To miała tego typu największa inwestycja w Polsce. Na korty warte 20 milionów złotych, Ministerstwo Sportu zadeklarowało się przeznaczyć połowę tej sumy. W skład obiektu mają wchodzić hala i korty otwarte. Warunkują jednak te inwestycje otrzymaniem dofinansowania z ministerstwa.