A początek wcale nie zapowiadał happy endu. Podopieczni Dariusza Banasika rozpoczęli niemrawo i już w 5 minucie, po błędzie defensywy, Siemaszko pokonał Halucha. I trzeba przyznać, żę dobrze iż to było pierwsze trafienie gości, bo 2 minuty wcześniej Lech z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę.
Kibice, którzy znów komplecie zapełnili stadion, nie czekali na skuteczną odpowiedź gospodarzy. W 13 minucie fantastyczną akcją popisał się Michalski - jego strzał z dystansu wpadł do siatki. Dalej Radomiak wyraźnie przeważał, przeprowadzał płynne akcje, siał zagrożenie, ale do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
Ten stan rzeczy trwał w drugiej połowie, która była już słabsza. Więcej walki, fauli, pomyłek sędziego nie zapowiadało tego co się wydarzyło w końcówce, kiedy decydujący cios zadali Zieloni. Dokładnie w 88 minucie kolejny raz na radomskiej ziemi zachwycił Leandro. Na prawym skrzydle pozostawił za sobą obrońców i spod linii końcowej idealnie dograł do nadbiegającego Mikity. Pomocnik, który pojawił się na boisku jako zmiennik nie dał szans Skibie.
Sędzia doliczył aż 6 minut, a tak naprawdę 8, ale wynik - mimo kilku groźnych stałych fragmentów w gry dla Stomilu - nie uległ zmianie. Radomiak z przytupem przywitał się z Fortuna I Ligą. Jednak prawdziwy test czeka go za tydzień, kiedy po raz pierwszy zagra na wyjeździe z innym beniaminkiem - GKS Bełchatów.
Radomiak Radom - Stomil Olsztyn 2:1 (1:1)
Bramki: Michalski 13, Mikita 88 - Siemaszko 5.
Radomiak: Haluch - Jakubik, Cichocki, Pietrzyk, Abramowicz, Michalski (68. Mikita), Makowski, Kaput, Karwot, Leandro (90. Banasiak), Nowak (63. Górski).
Stomil: Skiba - Mosakowski, Lech (78. Cetnarski), Głowacki (72. Hajda), Sobczak, Siemaszko (54. Niedziela), Gancarczyk, Bucholc, Dziemidowicz, Tarasenko, Biedrzycki.
Żółte kartki: Biedrzycki, Bucholc, Tarasenko, Mosakowski, Niedziela - Kaput, Leandro, Jakubik.