Michael Finke był aktywny na początku spotkania i dzięki niemu to Legia miała małą przewagę. Po zagraniu 2+1 Filipa Matczaka oraz trójce Amerykanina wzrosła ona nawet do ośmiu punktów. Rywale nie dawali za wygraną - po serii 8:0 i rzutach z dystansu Obiego Trottera najpierw doprowadzili do remisu, a dzięki trójce Filipa Zegzuły prowadzili. Po 10 minutach było 24:20 dla HydroTrucku.
W drugiej kwarcie radomianie ponownie zanotowali serię - tym razem 9:0 - i po rzutach wolnych Artura Mielczarka uciekli na 11 punktów. Legia miała spore problemy z budowaniem swoich akcji w ataku, a goście potrafili to wykorzystać. Po pierwszej połowie wygrywali 45:32.
Zespół trenera Roberta Witki bardzo dobrze rozpoczął również trzecią kwartę i po trójce Roda Camphora miał już 22 punkty przewagi! Legia wreszcie odpowiedziała - i to serią 10:0, znacznie zbliżając się do przeciwników. Później jednak odpowiedzieli na to Filip Zegzuła oraz Marcin Piechowicz, a po 30 minutach HydroTruck prowadził 67:49.
Ostatnia część meczu była bardzo wyrównana, ale to oznaczało jednocześnie, że ekipa z Warszawy nie odrabiała strat. Radomianie kontrolowali sytuację, bo ciągle byli skuteczni z dystansu, a dodatkowo pod koszami mogli liczyć na Adriana Boguckiego. Ostatecznie przyjezdni zwyciężyli 90:76.
Tabela - tutaj.
W następnej kolejce radomianie zagrają przed własną publicznością z Enea Astoria Bydgoszcz. Spotkanie rozegrane zostanie w sobotę (2 listopada) o godz. 19:30.
Legia Warszawa - HydroTruck Radom 76:90 (20:24, 12:21, 17:22, 27:23)
Legia: Finke 19, Kowalczyk 12, Matczak 12, Nizioł 9, Brandon 8, Kuźkow 5, Nowerski 5, Linowski 3, Belemene 2, Kiwilsza 1, Sączewski.
HydroTruck: Camphor 20, Trotter 17, Zezguła 12, Bogucki 11, Piechowicz 11, Mielczarek 11, Lindbom 8, Odigie, Wątroba, Lewandowski, Wall.