Armin Tomala: - Radomiak może wygrać z każdym!
O nowej, drugoligowej rzeczywistości, szerokiej i wyrównanej kadrze Radomiaka, rywalizacji w niej oraz wierze w zwycięstwa, któa jest równie ważna, co przygotowanie fizyczne opowiada trener Radomiaka, Armin Tomala.
Michał Podlewski (RadomSport.pl): Po serii sezonów, w których Radomiak dosłownie tułał się po podmiejskich boiskach, czekają przed nim nowe zadania. Także dla trenera Armina Tomali jest nowe, nieznane do tej pory wyzwanie.
Armin Tomala (trener Radomiaka Radom): Awans był dziełem wszystkich, którzy zaangażowani byli w pracę klubu - piłkarzy, trenerów, działaczy oraz kibiców. Bezpośrednio, do nowej ligowej rzeczywistości, przygotowywaliśmy się dość intensywnie, w przeciągu sześciu mikrocykli. Myślę, że w wielu względach, a zwłaszcza kadrowym, wyglądamy bardzo dobrze. Zrobiliśmy bowiem wszystko co w naszej mocy, żeby przy Struga powstał mocny zespół. Mam świadomość, że cały czas czeka nas wiele pracy, zawodnicy muszą poznawać się na boisku, dbać o atmosferę poza nim, a zwłaszcza w szatni. Nie jest tajemnicą, że można mieć w kadrze wielu znakomitych piłkarzy, a przez atmosferę w szatni wszystko rozpływa się poza nią. Dlatego także na ten element wciąż będę zwracał uwagę.
- Kibice, którzy mieli okazję obejrzeć Was w kilku spotkaniach nie ukrywają, że równocześnie z awansem, drużyna poczyniła spory progres. Czy ich opinia jest dla trenera wystarczająca?
- Cieszę się, że wiele osób obserwując naszą grę, tak uważa. Wyznaję taką zasadę, że rozmawiam z każdym z zawodników, których mam w kadrze. Jeżeli ktoś ma inny pomysł na realizowanie swojej kariery, tłumacząc to aspiracjami, chęciami rozwoju w innych dziedzinach, czy wreszcie spróbowania czegoś innego, ma otwartą drogę. Kilka takich sytuacji sprawiło, że musieliśmy w przerwie letniej szukać piłkarzy na brakujące pozycje. Dzięki wielu dyskusjom, doczekaliśmy się jednak takiej kadry, jaką Radomiak powinien dysponować zawsze, czyli wyrównanej i szerokiej. W zespole powinna być mocna rywalizacja, bowiem nikt nie może czuć, że ma pewne miejsce w kadrze. Kto to zrozumie, na pewno na tym zyska, bo ciężka praca pozwoli mu osiągnąć jeszcze wyższą formę i umiejętności.
- Po uzyskaniu awansu wspominał Pan, że chce zachować trzon drużyny. Tymczasem lato było pełne ciężkich rozmów z piłkarzami i decyzji personalnych. A w wyjściowej jedenastce na mecz z Pogonią Siedlce może pojawić się trzech, czterech graczy, którzy grali w Radomiaku w trzeciej lidze…
- Spójrzmy na to z innej strony. Trzon zespołu, który chciałem, żeby został, jest w drużynie. Inną kwestią pozostaje, że kilku graczom doskwierają kontuzje. Nowych natomiast omijają. Ale zaznaczam od dawna, że te urazy nikogo nie wykluczają z gry, gdy tylko znajdą się w pełni sił. Przy równej kadrze o miejscu w jedenastce na mecz ligowy decydować będzie dyspozycja danego tygodnia. Przed nikim więc nie zamykam drzwi do wyjściowego składu. Szkoda, że młodzi gracze, jak Mateusz Dąbrowski i Maciej Domański zdecydowali zrezygnować z walki o miejsce w składzie drugoligowca. Liczę wciąż na Łukasza Szarego, Piotra Banasiaka, Piotra Wlazło, Marcina Figla. Są oni niezwykle wartościowi i jeżeli będą w pełni sił, z pewnością wniosą do zespołu bardzo dużo. Palą się do gry, ale z każdą kontuzją trzeba być bardzo ostrożnym. Lepiej wejść w pełne obciążenie w kolejnym mikrocyklu, niż zbyt szybko wybiec na boisko i stracić możliwość gry na dłuższy czas.
- Skoro jesteśmy przy piłkarzach, to sporą nagrodą dla Pawła Tarnowskiego oraz Łukasza Skowrona były przenosiny do Białegostoku. Także trener czuje zapewne dumę, że ostatnio z nimi współpracował?
- Dołączenie do kadry Jagielloni Białystok to wielka sprawa dla tych piłkarzy, ale i sztabu szkoleniowego, że udało się ich wypuścić na jeszcze szersze wody. Są to bowiem młodzi gracze, przed którymi cała kariera. Potwierdza się także teza, że Radomiak to świetny klub, w którym można się wypromować. Głośno jest o nim w mieście, wśród kibiców, a piłkarze czują to zainteresowanie.
- Jerzy Engel junior mówił nawet, że który piłkarz wytrzyma presję i atmosferę panującą w Radomiu, da sobie radę w każdym klubie. W tym sezonie aż jedenastu piłkarzy zostanie poddanych takiej próbie.
- Również zgadzam się ze stwierdzeniem, że jeżeli piłkarz zda egzamin w Radomiu, poradzi sobie wszędzie. Trzeba jednak zauważyć, że większość z graczy, którzy dołączyli do naszej ekipy, to już doświadczeni gracze. Może nie u schyłku kariery, ale ograni w wyższych ligach. Są i młodzi, aspirujący do gry w II lidze, ale z marzeniami o walce o najwyższe cele w ekstraklasie. Dlatego każdy z nich musi sobie z tą presją i klimatem poradzić. Bo jak sobie nie poradzi, będzie miał ciężko. Jako trener natomiast bardzo liczę zarówno na tych, co zostali, jak i tych, którzy przyszli prze tym sezonem. Każdy ma możliwość rywalizacji. Mam nadzieję, że niektórych natomiast opuści pech i długotrwałe kontuzje wreszcie opuszczą m.in. Kacpra Wnuka i wrócą do swoje dyspozycji.
- Przed beniaminkami stawia się zadanie, żeby w pierwszym roku po awansie utrzymali się. Tymczasem Pan podkreślał, że w rywalizacji „interesuje go tylko złoto”. Jaką dewizę przyjmuje Armin Tomala na kilkadziesiąt godzin przed inauguracją drugiej ligi?
- Cel, jaki założyłem przed zespołem jest taki, żeby po ciężkiej pracy, jego członkowie uwierzyli, że tworzą silną drużynę, która może nawiązać walkę z każdym rywalem i wygrać. Oczywiście w każdym meczu grać będziemy o trzy punkty. Bez względu na to czy będzie to Hapoel, Bogdanka, inni beniaminkowie trzeciej ligi czy Wisła Płock. Myślę, że udało mi się przekazać chłopakom to przesłanie i oni w to wierzą. W obecnym futbolu wiara jest bardzo ważna bo przygotowanie psychiczne jest równie istotne, co fizyczne. Wiem, że Radomiak jest świetnym teamem i teraz musi się to przełożyć na jego postawę na boisku w meczach o punkty.