Dzięki Carlowi Lindbomowi (osiem punktów) początek spotkania był bardzo wyrównany, ale później zaczęła odskakiwać Spójnia. Była to zasługa głównie świetnie prezentującego się Anthony’ego Hickeya - goście w pewnym momencie mieli już sześć punktów przewagi. Po 10 minutach meczu było 25:21.
W drugiej kwarcie znowu bardzo aktywny był Lindbom, a Rosa potrafiła dzięki jego trójkom wyjść na prowadzenie. Później przewagę pomagał utrzymywać Artur Mielczarek, a po rzutach wolnych Filipa Zegzuły po pierwszej połowie radomianie wygrywali 41:36.
Seria 8:0 w początkowej fazie pozwoliła Spójni ponownie wyjść na prowadzenie. Hickey był nie do zatrzymania - jego kolejna trafienia dały ekipie trenera Krzysztofa Koziorowicza siedem punktów przewagi. Rosa nie była w stanie odrabiać strat, a m.in. po rzucie Wojciecha Frasia po 30 minutach było 60:53 dla gości.
Carl Lindbom znowu był świetny w czwartej kwarcie - dzięki niemu ekipa trenera Roberta Witki nie tylko odrobiła straty, ale też wyszła na prowadzenie. Później uaktywnił się też Obie Trotter, a gospodarze uciekali. Spójnia walczyła do samego końca o lepszy wynik. Ostatecznie Rosa zwyciężyła 76:72.
Tabela - tutaj.
W następnej kolejce radomianie zagrają na własnym parkiecie z Anwilem Włocławek. Spotkanie rozegrane zostanie w piątek (16 listopada) o godz. 18:00.
ROSA Radom - Spójnia Stargard 76:72 (21:25, 20:11, 12:24, 23:12)
ROSA: Lindbom 30, Trotter 20, Mielczarek 12, Wall 6, Zegzuła 4, Szymański 2, Wątroba 1, Szczypiński 1, Piechowicz 0, Mosquera Perea 0.
Spójnia: Hickey 24, Wilczek 13, Madray 11, Dymała 9, Raczyński 9, Fraś 5, Berdzik 1, Koziorowicz 0.