Czwartek 28 marca
Anieli, Renaty, Kastora
RADOM aktualna pogoda

Obcy a jak rodzina

dm 2021-03-02 15:44:00

Dom na peryferiach Radomia. W kuchni ktoś smaży placki ziemniaczane, w salonie dwaj mężczyźni oglądają telewizję, z sąsiednich pokoi dochodzą głosy dzieci. Jak rodzina. W rzeczywistości są to jednak obcy dla siebie ludzie. Zamieszkali w tym miejscu, ponieważ w wyniku różnych, często dramatycznych wydarzeń, stracili swój dach nad głową.

Z Jackiem Dmochowskim, prezesem Stowarzyszenia Podajmy Sobie Dłonie rozmawia Dorota Słupek.

Dorota Supek: Jak osoby bezdomne trafiają pod opiekę Stowarzyszenia?

Jacek Dmochowski: Przykładowo: Dzwoni do nas kobieta, która została pobita i musi z dziećmi uciekać z mieszkania. Kierujemy ją do jednego z domów lub wynajmujemy jakiś lokal dla niej. Kontaktujemy się z MOPS-em, ustalam jej sytuację i możliwości pomocy. Opłacamy czynsz, ogrzewanie, prąd, wodę, kupujemy produkty spożywcze i wyposażenie.

- To musi pociągać za sobą duże koszty. W jaki sposób finansujecie te wszystkie działania?

- Pobyt z wyżywieniem kosztuje u nas 25 złotych za dobę. Czasem trudno nam związać koniec z końcem, niekiedy się zadłużamy. Nieźle trzeba główkować, aby wszystko opłacić.

Nie ma ogólnych programów wychodzenia z bezdomności. Gmina nie posiada funduszy by dać tym osobom lokal, brakuje na to środków. Bezdomnym zapewnimy dach nad głową, wyżywienie i życie w godnych warunkach ale,mimo tego, dalej nie są u siebie. Nie da się im pomóc, i tak naprawdę wciąż są bezdomni. Według mnie, wychodzenie z bezdomności w naszych realiach to fikcja. Od 2005 roku, odkąd działa Stowarzyszenie, może była u nas jedna osoba, która wyszła z tego stanu, pomogliśmy jej odnaleźć się na rynku pracy i usamodzielnić.

A wracając do finansów- często wspierają nas osoby prywatne, które widzą, że robimy dobre rzeczy. Nie jesteśmy roszczeniowi, staramy się być samowystarczalni. Chętnie przyjmujemy jednak różne meble , sprzęty domowe oraz odzież w dobrym stanie.

- Ile osób znajduje się pod opieką Stowarzyszenia?

- Obecnie jest ich 60. Przebywają w kilku domach i mieszkaniach w blokach na terenie Radomia i okolic. Cały przekrój wiekowy. Są kobiety, mężczyźni i dzieci.

- Jak wygląda życie codzienne w Pana pracy z podopiecznymi?

- Rano robię zakupy i rozwożę jedzenie. W domach ustalone są dyżury do przygotowywania posiłków, sprzątania, palenia w kominku itp. Produkty spożywcze często kupuję w hurtowniach. Jestem technikiem żywienia, więc staram się jak najlepiej wykorzystać moją wiedzę w przygotowywaniu posiłków dla naszych podopiecznych. Czasem trzeba ich uczyć najprostszych czynności. Był na przykład mężczyzna, który nie umiał robić kanapek, ktoś inny nie potrafił lepić pierogów. Staję wtedy z nimi i ich uczę. Podobnie też jest z innymi czynnościami, jak mycie podłogi czy sprzątanie.Są osoby, którym wielokrotnie trzeba to powtarzać aż wejdą w rytm takich działań.

Czasem są też sytuacje gdy trzeba umyć i odwszawiać ludzi, ktorzy tygodniami byli na ulicy bez kąpieli. Kiedyś zajmowałem się mężczyzną chorym na raka. Zmieniałem mu pampersy Przecież nie mogli tego robić podopieczni.

- Podopieczni to grupa często obcych sobie ludzi. W jaki sposób udaje się organizować ich wspólne życie?

- Nie ma specjalnych regulaminów i restrykcji. Obowiązują takie zasady jak w domu. Staramy się, aby każdy sam z siebie chciał coś robić. Pokazujemy potrzeby, tłumaczymy, rozmawiamy. Przychodzą ze swoimi problemami. Doradzamy, ale czasem trzeba też zadziałać ostrzej. Niekiedy inni mieszkańcy skłaniają opornych do pomocy. Kontrolują siebie nawzajem, czy na przykład poprzednik zostawił czystą kuchnię po dyżurze,czy dobrze umył podłogę. Nie jest łatwo- słowa “zaraz” albo “jutro” są częste u bezdomnych.

- Wiele osób staje się bezdomnymi w skutek nadużywania alkoholu. Jak sobie radzicie z tym problemem wśród mieszkańców domu?

- Jest jedna nieprzekraczalna zasada. Podobnie jak do samochodu nie wchodzi się pod wpływem alkoholu, tak samo do domu nie można wejść po jego spożyciu. Kiedyś ktoś wniósł alkohol. Poszliśmy do kuchni i wszystko musiał wylać do zlewu a potem ubrać się i wyjść. Po spożyciu alkoholu można wrócić do domu po trzech dniach, Jest wtedy czas na przemyślenie i wytrzeźwienie. W tym jestem konsekwentny nawet, gdy na dworze jest mróz - musi wyjść. Ja też nie piję alkoholu.

Gdybym ja był w takim stanie, również mają prawo mnie wyrzucić.Śmiejemy się ,że w takim wypadku nawet ci na wózkach, by wstali i mnie wynieśli. Czasem mnie za tę zasadę dotycząca alkoholu wyzywali, ale potem przychodzili, przepraszali i mieszkali dalej.

Większość z tych osób jest chora, mają za sobą ciężkie przeżycia. Staramy się im pomagać. Organizujemy dla nich różne zajęcia, prowadzimy, gdy trzeba ,do lekarza, finansujemy “zaszycia”, które niestety nie są refundowane Często jest tak, że pracujemy z naszymi podopiecznymi nie po to, aby doprowadzić ich do ładu (w wieku 60-70 lat są bardzo zniszczeni psychicznie i emocjonalnie), ale po to aby po prostu podtrzymać ich egzystencję na lepszym poziomie. Młodszym łatwiej jest pomóc. Znajdujemy dla nich pracę, po pewnym czasie niektórzy sami zaczynają sobie radzić. Wtedy mam poczucie, że jednak warto jest to wszystko robić.

- Osoby prowadzące przedsiębiorstwa społeczne często decydują się na taką działalność w wyniku pewnych doświadczeń. Jak było w Pana przypadku?

- W pewnym momencie rozsypało mi się życie, byłem załamany. Gdyby nie bezdomni, dziś by mnie tu nie było. Oni mnie uratowali. To dla nich chciałem się poświęcić.

Przestałem pić. Dałem sobie pracę a oni dali mi wartość i sens dalszego życia. Mieszkam z tymi ludźmi. Mimo że to obce osoby, to stały się jak rodzina. Kiedyś od jednego z nich usłyszałem- Kierownik (tak mnie czasem nazywają) jest jak ojciec.

- Nie wiem czy mógłbym to wszystko robić, gdybym nie miał swoich trudnych doświadczeń oraz wartości, które wyniosłem z domu od mamy.

Dorota Słupek
Artykuł pochodzi ze strony es.radom.pl

Komentarze naszych czytelników

  • ZAR

    2024-02-28 21:32:39

    My też pomagamy bezdomnym, tylko kiedy postulujemy coś od miasta to twierdzą że nie ma nikogo kto realizuje pomoc bezdomnym. Jakieś to wszystko lewe

  • Jarosław ZAR

    2024-02-28 21:44:12

    Własnie dziś dostałem pismo od kuratorów sądowych, bym jednego z naszych podopiecznych, z racji braku środków na utrzymanie człowwieka, podrzucił do pana Jacka. Środowisko naszych irzędników jest odhumanizowane.

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych