Czwartek 25 kwietnia
Jarosława, Marka, Elwiry
RADOM aktualna pogoda

Paweł Wojtunik: Przyglądałem się politykom z bliska przez wiele lat. Mam dość!

Marek Wiatrak 2019-05-14 16:01:00

O praniu politycznych brudów, zagrożeniach bezpieczeństwa, przywróceniu zasad w życiu publicznym, rozmawiamy z Pawłem Wojtunikiem, byłym szefem CBŚ i CBA, startującym jako niezależny kandydat do Parlamentu Europejskiego z listy Koalicji Europejskiej na Mazowszu.

Paweł Wojtunik

Dlaczego zdecydował się pan na start w wyborach, pan policjant, nie polityk, co podkreśla przy każdej okazji.

Bo nie jestem politykiem, lecz zamierzam dalej służyć społeczeństwu.

Jednak wybory, polityka to jest jednak walka o władzę.

Niestety, są takie rodzaje aktywności, że trzeba przejść procedurę polityczną, ale do tej pory kampania nie zmieniła mnie w polityka, mam nadzieję, że Państwo widzą, że nie gadam jak polityczna głowa. Do startu w wyborach skłoniło mnie wiele czynników, ale wymienię kilka głównych, po pierwsze to: złość, wściekłość i oburzenie, sprzeciw na to, co się dzieje w kraju i to jak Polska jest niszczona wewnętrznie i jak niszczony jest autorytet naszego kraju za granicą. Ale to złość i wkurzenie nie oznacza frustracji, rezygnacji, to po prostu wybór pomiędzy siedzeniem w domu i złorzeczeniem na rzeczywistość, a wzięciem sprawy we własne ręce.

To jest podobny dylemat, jaki miałem kiedyś z premierem Tuskiem i z przejściem do CBA. Otóż byłem dyrektorem CBŚ, miałem tam dosyć komfortową, świetną pozycję, byłem szefem świetnej instytucji, ze świetnym PR-em, świetnymi ludźmi, nic tylko doczekać się emerytury na takim stanowisku. Natomiast na pytanie premiera Tuska, czy będę krytykował, czy podejmę się naprawy CBA, podjąłem się tego wyzwania. I teraz także nie zamierzam siedzieć w domu, tylko chcę walczyć w imię zasad, o przywrócenie praworządności w kraju, ale też o przywrócenie normalnych, ludzkich zasad funkcjonowania, godność ludzi munduru, ludzi służby publicznej. Jest wiele grup poturbowanych przez władzę, jest wiele grup, których godność sprowadza się tylko do wysokości wypłaty.

Wreszcie mam powody osobiste, bo ja i moja rodzina, moi przyjaciele, współpracownicy, przez nienawiść, zemstę czy odwet jednych czy dwóch osób, jesteśmy regularnie turbowani, czy też wręcz prześladowani przez ludzi władzy. To są rzeczy w kraju demokratycznym, w kraju UE niedopuszczalne.

Właśnie, jak, jako były szef CBA, czuje się pan, kiedy wie, że biuro, którym kiedyś kierował, szuka na niego "haków". Jest się czego bać?

To jest sygnał dla wszystkich obywateli, że jest się czego bać, bo mój przykład, nie jest odosobniony. Mój przykład jest medialny, znany. Dlatego też w imię zasad - będę powtarzał to jak mantrę - składam zawiadomienia i walczę o to, żeby biuro tak nie postępowało. Nieuczciwe, nieobiektywne, politycznie motywowane, czy z zemsty, czy z osobistych pobudek, traktowanie przez służby na różnych poziomach, czy to w Warszawie, czy w Radomiu, czy w Białobrzegach, czy w Szydłowcu, może dotyczyć każdego z nas. Tylko dowiemy się o tym za chwilę, kiedy ktoś skieruję przeciwko nam sprawę do sądu, bo się może okazać, że z jakiegoś powodu byliśmy bezpodstawnie, bezprawnie podsłuchiwani, obserwowani, inwigilowani.

Ja się czuję z tym źle, smutno mi. To tak jakbym stracił 6 lat z życia, kiedy byłem szefem biura i próbowałem wszystkich nauczyć apolityczności. Okazuje się, że instytucja jest wadliwą od samego początku, ponieważ ustawa jest skonstruowana przez polityków dla polityków i pozwoliła bardzo szybko politykom tę instytucję przejąć i zawłaszczyć. Czuję się niezręcznie mówiąc o tym, bo to również dla mnie osobiście bardzo przykre. Do tej pory byłem ścigany, czy mogłem się obawiać zemsty ze strony grup przestępczych, okazuje się, że zemsta ze strony grupy politycznej, czy grupy klakierów jednej czy dwóch osób, może być równie przykra. Tego jako funkcjonariusz państwa, który służy mu całe życie, uczciwie i z poświęceniem, narażał swoje życie i zdrowie, się nie spodziewałem.

Jednak wchodzi pan w tę brudną polityczną grę?

Przyglądałem się politykom z bliska przez wiele lat, podsłuchiwałem ich, podglądałem i oglądałem. Wiem jakie są mechanizmy polityczne i naprawdę mam dość! Czas powiedzieć stop hipokryzji, obłudzie, oszustwom politycznym, manipulacjom, generowaniem konfliktów po to, żeby zdobyć słupki procentowe, po prostu mnie to brzydzi. Czas przerwać komunikaty dnia i mówienie tym przekazem partyjnym, czas skończyć z mąceniem ludziom w głowach, czas na ludzi fachowych, kompetentnych, którzy będą służyć państwu na różnych jego odcinkach, a nie będą wymagali, żeby opinia publiczna i wyborcy służyli politykom.

To co wyróżnia Pana na tle innych kandydatów do Parlamentu Europejskiego, to poświęcanie w swoich wystąpieniach wiele miejsca sprawom bezpieczeństwa. Jakie zagrożenia nas dotyczą? Czy z Brukseli można jakoś oddziaływać na poprawę bezpieczeństwa tu lokalnie, w naszym regionie?

Mówię o bezpieczeństwie, ponieważ się na nim znam, a nie cierpię polityków, którzy mówią o czymś, na czym się nie znają. Bezpieczeństwo jest jedną z naszych głównych potrzeb i UE jest również projektem bezpieczeństwa, jest projektem, które gwarantuje bezpieczeństwo Europie, do tej pory skutecznie. Znam się na budowaniu bezpieczeństwa. Wydaję mi się, że umiałem je do tej pory zapewnić, jako dyrektor CBŚ czy szef CBA i będę umiał zapewnić w przyszłości również będąc w Parlamencie Europejskim.

Bezpieczeństwo jest wielopłaszczyznowe. Zacznę od tego, co najmniej namacalne a bardzo niebezpieczne dla nas, czyli sytuacji geopolitycznej, od tego wszystkiego co związane jest z konfliktami na Ukrainie, w szczególności w Donbasie, w Nadniestrzu, ale także ekspansją Rosji i jej agresywną polityką. Oprócz angielskiego, znam także dobrze rosyjski i w tej dziedzinie dosyć sprawnie się poruszam. Pracowałem przez 3 lata jako doradca unijny ds. antykorupcji w Mołdawii, doradzam OBWE ws. wschodnich, byłem na całym Wschodzie...

To są ważne, ale globalne problemy. Co lokalnie budzi pana niepokój?

Wybuch terroryzmu, bo zamach terrorystyczny może zmienić dyskusję o bezpieczeństwie w Radomiu, jeśli tu się zdarzy. Albo atak sfrustrowanego ucznia na szkołę, który nie daj Boże, żeby się gdziekolwiek wydarzył. Takie wydarzenia zmieniają perspektywę. Dla mnie, jako ojca, rodzica, zięcia, już osoby w słusznym wieku, jest też ważne bezpieczeństwo naszych rodzin, dzieci, rodziców. Może się wydawać, że to, co powiedziałem w sprawie Rosji, terroryzmu, jest trochę wirtualne, ale przecież dla wielu rodziców, jest też wirtualne jakie zagrożenia na nasze dzieci czekają w internecie, na jakie zagrożenia narażeni są w sieci seniorzy, osoby w podeszłym wieku.

Mam sukcesy w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej, korupcji, natomiast jak zapyta się mieszkańca, czy widział mafiozów, agenta CBŚ, to z reguły mówi że "nie", ale jednak chce być bezpieczny w swoim domu. Wysyłamy dzieci na wycieczki i zawsze sprawdzamy, jakim autobusem jadą, z jakim nauczycielem, jaki będzie ośrodek, w którym będą mieszkać, jakie będzie jedzenie, ale nie jesteśmy w stanie sprawdzić, jakich ludzi spotkają w sieci. Kliknięcie "mam 18 lat", nie jest właściwym zabezpieczeniem w internecie.

Nie chcę tutaj ograniczać niczyich wolności, ale uważam, że UE, po pierwsze, musi postawić na profilaktykę w tej dziedzinie, musi sfinansować programy edukacyjne w tym zakresie, to jest olbrzymia praca do zrobienia. Jestem ojcem 22- i 13-letniej córki, i proszę mi wierzyć, wiem, co to znaczy, co może czekać w internecie. Wiem też, a nie wszyscy sobie z tego zdają sprawę, że około 20% naszych dzieciaków, w wieku 8-13 lat, czyli w takim wieku, w którym trochę tracimy je trochę z pola widzenia, przez to, co dzieję się w internecie, podlega presji, hejtowi, popada w depresję. Dochodzi do samookaleczeń, pojawiają się myśli samobójcze, a my, rodzice, o tym nie wiemy.

Nie chodzi o to, abyśmy hakowali komputery swoich dzieci, chodzi o to, żebyśmy zadbali o tę część, która do tej pory jest dla nas nieznana, a jest bardzo niebezpieczna. Mówię to na przykładzie własnych doświadczeń, ale również na podstawie wiedzy z wielu rozmów, nie z politykami z Warszawy, Brukseli, ale z mieszkańcami naszych małych miast.

Pana hasło wyborcze to "W imię zasad". Jakich zasad, bo każdy ma inne zasady?

Nie chciałbym nikomu narzucać swoich zasad, ale myślę, że moje zasady są wspólne dla wszystkich, którzy służyli Państwu od wielu lat. To są zasady uniwersalne, wynikające z roty ślubowania, jaką składałem jako policjant, to są zasady wierności państwa, ale też niezawisłości, niezależności wymiaru sprawiedliwości, niezależności prokuratury, apolityczności policji, innych służb, zasady godności wszystkich, którzy pełnią służbę publiczną. A nie pełnią jej tylko żołnierze i policjanci, nie zapominajmy o pracownikach służby zdrowia, nauczycielach, załogach karetek. Jest wiele miejsc, gdzie ta godność jest łamana, a sprowadzona tylko do podwyżki 100 zł, jest tylko obrazą, napluciem komuś w twarz.

Wiem, że to hasło niektórzy widzą jako slogan i tytuł jednego z filmów. I tak to trochę jest, bo właśnie chodzi mi nie tylko o podtrzymanie tych zasad, które jeszcze się tlą w naszym życiu społeczno-politycznym, ale też o przywrócenie autorytetu polskiemu państwu za granicą. Jako osoba pracująca za granicą, wiem, jak to prawo jest łamane i mówię o przywróceniu elementarnych zasad, ludzkiego postępowania. Czas myśleć o przyszłości, rozwoju Polski, a nie o kopaniu w grobach, w teczkach, prześladowaniu, czas myśleć o odbudowaniu podstawowych zasad zaufania, współpracy w życiu społecznym, bo konflikty nas zabijają. Ale żeby to osiągnąć, trzeba przywrócić zasady i stąd kandyduję w imię zasad.

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych