Czwartek 25 kwietnia
Jarosława, Marka, Elwiry
RADOM aktualna pogoda

Radosław Witkowski: Nikt nie może być pewny swojego stanowiska

cir 2018-11-13 15:55:00

Pierwsza po wyborach rozmowa z prezydentem Radomia Radosławem Witkowskim, w której otwarcie mówi m.in. o zmianach w kolegium prezydenckim i ewentualnej współpracy z Prawem i Sprawiedliwością.

Radosław Witkowski

Marek Wiatrak: Panie prezydencie, złapał już Pan oddech? Przewodniczący Rady Miejskiej Dariusz Wójcik mówi, że jest poobijany, zgrillowany. Pan też? Adrenalina puściła, jakiś urlop po zwycięstwie?

Radosław Witkowski: To była trudna kampania, wiele tygodni naprawdę ciężkiej pracy, ale ta kadencja jeszcze się nie skończyła - skończyły się wybory, ale kadencja nie. Spokojnie muszę jeszcze popracować. 19 listopada zaprzysiężenie i myślę, że już po nim, po przedstawieniu nowego kolegium i nowych wyzwań, jakie chce realizować przez te 5 lat, przyjdzie czas na krótki odpoczynek, pierwszy po kampanii.

Przejdźmy do spraw personalnych, które najbardziej ludzi w tej chwili interesują...

Stołki, posady, to zawsze jest temat, który ludzi elektryzuje - przede wszystkim dziennikarzy.

Nie ukrywam... Czy obecni wiceprezydenci mogą być spokojni o swoje posady?

Nikt nie może być spokojny o swoją posadę. Jedynymi osobami, które mogą być spokojne o swoje funkcje, jestem ja i nowo wybrani radni Rady Miejskiej, bo tak zdecydowali mieszkańcy w wyborach. Natomiast jeśli chodzi o kolegia, kierownictwo czy zarządy spółek, to nikt nie może być pewny swojego stanowiska. To wprost wynika z tego, że przed nami nowe wyzwania i cele, i będę je stawiał, i dostosowywał możliwości ludzi do ich realizacji.

Czy te cele będzie realizowała Katarzyna Kalinowska, która ma "przyobiecane" w waszej umowie koalicyjnej stanowisko wiceprezydenta? Zapytana jednak przez Marcina Gencę w „Mocnej Romowie” w RadioRadom.pl, co jeśli nie będzie wiceprezydentem, nie robiła z tego problemu, stwierdziła, że będzie się realizowała jako radna.

Nie ma takiej umowy, z której jasno wynika, że pani Kalinowska ma zostać wiceprezydentem. Pani Katarzyna Kalinowska może zostać zastępcą prezydenta i uważam, że jest bardzo dobrze przygotowana do pełnienia wysokich funkcji samorządowych. Imponuje doświadczeniem i wykształceniem, pracą na radomskim uniwersytecie. To są cechy, które predysponują do tego, żeby zajmować wysokie stanowiska w samorządzie. Dlatego decydujące nie będą jakieś sztywne zapisy jakiś umów politycznych, tylko moje przekonanie, że pani Kalinowska jest gotowa taką funkcję pełnić. Na pewno jest w kręgu moich zainteresowań, jeśli chodzi o układ nowego kolegium.

Kiedy poznamy pełny skład kolegium? Czy Katarzyna Kalinowska po prostu zostanie dokooptowana jako czwarty wiceprezydent, czy też kogoś zastąpi?

Powtórzę - wszystko jest możliwe. Najpierw zaprzysiężenie i myślę, że w przeciągu kilku dni po nim, poznacie Państwo nowe kolegium, jak również to, kto zajmie inne ważne funkcje w radomskim samorządzie.

No właśnie, nie ma pan większości w radzie, ale za to duże możliwości personalnych rozwiązań i zapowiada pan współpracę ze wszystkimi radnymi, w tym z PiS. Z kolei przewodniczący Wójcik mówi, że nie widzi możliwości takiej współpracy. By w ogóle rozmawiać, oczekuje od pana najpierw przeprosin za retorykę hejterów - jak to ujął. Jest gotów przedstawić szeroką listę tych hejterów, pracowników urzędu, spółek miejskich.

Ja nigdy nie obrażałem pana Wójcika, ale zawsze mogę go przeprosić, jeśli poczuł się urażony jakąkolwiek moją wypowiedzią. W moim przekonaniu, ja też byłem obiektem wielu, nawet chamskich wystąpień, tak na forach, jak i na Facebooku. To były personalne ataki, najczęściej zza węgła. To było takie charakterystyczne, że do mnie strzelano zza węgła, bez ujawnienia twarzy. Ta druga strona nie miała odwagi wyjść i wprost powiedzieć co myśli o mnie.

Czyli co, wzajemne przeprosiny?

Nie, ja chcę powiedzieć coś zupełnie innego - odpuszczam to. Ja też wiem, kto za tym stał, wiem, kto to robił, ale to już nie ma żadnego znaczenia. Kampania się zakończyła i skończył się czas wojny, bo w Radomiu mieliśmy niemalże wojnę domową, jak tytuł gali Mateusza Borka. Ale ten czas już się zakończył. W niedzielę, 4 listopada zapadły ostateczne rozstrzygnięcia i teraz czas zasiąść do stołu, czas rozmów, czas pracy, czas realizacji tych wszystkich wyzwań, które stoją przed Radomiem. To mieszkańcy Radomia, nasi sąsiedzi powierzyli nam wszystkie mandaty, powierzyli nam mandat do realizowania władzy i my - ja i radni - naszych sąsiadów nie możemy zawieźć.

Radosław Fogiel czy Jakub Kowalski nie ukrywają, że w Sejmiku przedstawiciele PiS przekonują radnych elektów Koalicji Obywatelskiej i PSL, żeby przeszli na ich stronę. Pan zapewne rozmawia na podobnej zasadzie z radnymi elektami Rady Miejskiej?

Nie, ja rozmawiam z przewodniczącym PiS w Radomiu, panem ministrem Wojciechem Skurkiewiczem. W czwartek mieliśmy okazję po raz pierwszy porozmawiać i uważam, że jest to właściwa droga do wypracowania najlepszych decyzji. Nie chciałbym, żeby Pan wiceminister, którego traktuję bardzo poważnie, nagle dowiadywał się, że rozmawiam z jakimiś radnymi indywidualnie i proponuje im jakieś stanowiska, żeby tylko mnie wspierali. Musimy do siebie podchodzić z szacunkiem, dlatego rozmawiam z PiS jako partią, jako środowiskiem politycznym, bardzo mocnym środowiskiem politycznym w Radomiu, bo uważam, że możemy mieć wspólne cele, dzięki którym możemy zmieniać Radom.

Czy w Radomiu możliwa jest więc koalicja PO-PiS?

Jestem przekonany, że jest możliwa współpraca między tymi środowiskami politycznymi. Dziś wszystko jest możliwe. Jak rozmawiam z radomianami po wyborach, którzy mi gratulują, to okazuje się, że gratulują mi nie tylko moi wyborcy, ale też Wojciecha Skurkiewicza. Jedni i drudzy życzą powodzenia. Oznacza to, że jest taka ogólna idea - wybory się skończyły, jest rozstrzygnięcie, ktoś dostał mniej, a ktoś więcej głosów, jest wygrany i teraz już nie czas na wojny, tylko na pracę. 

Ja wyobrażam sobie, że na sesjach Rady Miejskiej, czy w przestrzeni publicznej, będziemy wymieniać poglądy, będziemy ostro dyskutować, ale mam nadzieję, że z kulturą. Pewnie nikt nie oczekuje, że nagle wszystkie wypowiedzi będą stonowane, wygładzane i neutralne. Na pewno pojawią się ostrzejsze, ale na płaszczyźnie, na której każdy będzie mógł przedstawić swoje poglądy i tyle.

A co jeśli mający większość radni z PiS zaczną po prostu realizować swój budżet, wprowadzać pomysły chociażby Wojciecha Skurkiewicza? Pan jako prezydent będzie musiał realizować nie swój program.

Ale proszę zauważyć, że właśnie Rada Miejska jest tym organem, który przyjmuje budżet - prezydent go przedstawia, a Rada Miejska przyjmuje. To jest kompetencja Rady Miejskiej i ja nie zamierzam w te kompetencje wchodzić. Ja 15 listopada projekt budżetu do rady skieruję i to będzie na pewno dobry projekt. Jestem natomiast otwarty na dyskusję i wszelkie zmiany. Radni Rady Miejskiej mają mocny mandat od mieszkańców Radomia, żeby wprowadzać swoje pomysły, ale oczywiście muszą to być pomysły racjonalne. Jestem gotowy na zmiany, nigdy nie twierdziłem, że mam patent na wszechwiedzę. 

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych