Poniedziałek 25 listopada
Erazma, Katarzyny, Beaty
RADOM aktualna pogoda

Prezydent Witkowski o współpracy z Łukaszem Pawłowskim. ''Skąd radny Kowalski to wie''

Marek Wiatrak 2018-06-12 10:59:00

Tajemnica porad PR Łukasza Pawłowskiego, finansowanie Radomiaka, opóźnienia miejskich inwestycji, losy lotniska na Sadkowie, kandydaci w wyborach prezydenckich, przedwyborcze koalicje - o tym wszystkim rozmawiamy z prezydentem Radomia, Radosławem Witkowskim.

Radosław Witkowski

Marek Wiatrak: Najbardziej gorące nazwisko ostatnich dni to Łukasz Pawłowski. Wszystko wydaje się proste - jego firmy PR są na usługach prezydenta i spółek miejskich, wszystko zgodnie z prawem. Wystarczy tylko ujawnić szczegóły, pokazać kwoty. Czy są aż tak horrendalne? Skąd ta tajemnica?

Radosław Witkowski: Zgodnie z polskim prawem, to nie prezydent wskazuje firmy, z którymi chce współpracować. Mamy tak skonstruowane prawo, zresztą dostosowane do wymogów unijnych, że wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci, nie wskazują firm, które mają dostarczać np. papier toaletowy, wodę mineralną czy jakiekolwiek inne usługi...

No właśnie. Skąd się wziął Łukasz Pawłowski?

Wszystkie usługi, które zamawia Urząd Miejski, podlegają prawu zamówień publicznych. Podmioty chcące realizować jakiekolwiek zadania dla Urzędu Miejskiego, są wyłaniane w procedurach przetargowych lub w procedurze zapytań ofertowych. Każda oferta jest przez odpowiednie komórki sprawdzana, następnie ze zwycięzcą takiego przetargu jest podpisywana umowa. Usługodawcy, którzy chcą współpracować z urzędem, muszą wykazać jak najniższą cenę oraz jak najwyższą jakość usługi.

Rozumiem, że firmy Łukasza Pawłowskiego w takich procedurach wzięły udział i wygrały?

Każda firma, która realizuje zamówienia na rzecz Urzędu Miejskiego, musi wziąć w postępowaniu, czy to przetargowym, czy zapytań ofertowych i musi przedstawić jakość tej usługi - to po pierwsze. Po drugie - musi wygrać cenowo. Mówiąc wprost: musi być najtańsza.

Radny Jakub Kowalski widzi to inaczej. Czy nie jest tak, że Łukasz Pawłowski uczestniczył w tworzeniu kampanii wyborczej prezydenta Witkowskiego i dlatego otrzymał zlecenia na usługi PR, badania opinii publicznej?

To ja zapytam w takim wypadku, skąd radny Kowalski ma taką wiedzę?

A tak nie było?

Pan radny Kowalski twierdzi, że Łukasz Pawłowski brał udział w konstruowaniu mojej kampanii wyborczej w 2014 roku, natomiast pytam wprost, skąd radny Kowalski to wie?

A pan Pawłowski nie tworzył pańskiej kampanii? Widzieliśmy go w czasie kampanii 2014 r. w Radomiu u pana boku, a zaraz po zwycięstwie nawet w gabinecie prezydenta.

Nie tylko w kampanii, ale także w czasie wieczoru wyborczego Łukasz Pawłowski, jeśli oczywiście chodzi o tego Łukasza Pawłowskiego, jest na zdjęciach. Ale na zdjęciach chociażby z wieczoru wyborczego jest radna Pastuszka-Chrobotowicz i wiele innych, różnych ludzi, z którymi losy już mnie nie łączą. Ja Łukasza Pawłowskiego znam od wielu lat, rozmawiamy na różne tematy, ostatnio na temat szans reprezentacji Polski na mundialu w Rosji.

Kwoty umów z nim zostaną ujawnione?

Wszystkie dokumenty, które znajdują się w Urzędzie Miejskim, wszystkie umowy, są dokumentami jawnymi, nie podlegają żadnym klauzulom tajności...

Pytam o spółki miejskie...

Wszystkie umowy, które dotykają urzędu, są dokumentami jawnymi. Przypomnę, że to ja - jako prezydent - wprowadziłem rejestr umów zawieranych przez Urząd Miejski, coś czego do tej pory w urzędzie nie było, mój poprzednik tego nie praktykował, ukrywał te umowy, natomiast ja zdecydowałem się na pewną jawność i transparentność umów, jakie zawieramy z podmiotami, które realizują usługi na rzecz Urzędu Miejskiego.

Pytam o spółki. Tylko niektóre udzieliły odpowiedzi na pytanie, czy korzystają z usług Łukasza Pawłowskiego... 

Każda ze spółek musi brać odpowiedzialność za informacje, które ujawnia. Jestem zwolennikiem, aby ujawniać jak najwięcej, tym bardziej, że to spółki gminne, więc zachęcam zarządy do tego, aby pokazywały jak najwięcej ze swojej działalności, tym bardziej, że obecne zarządy spółek komunalnych, koncentrują się na tym, aby jakość usług oferowanych naszym mieszkańcom, była jak najlepsza, a koszty działalności jak najniższe. 

Zresztą, nie mówię tego tak w sposób "gołosłowny", bo mogę podawać przykłady, np. Administrator. Jak zostałem prezydentem, zostałem spółkę 100-osobową z 3-osobowym zarządem. Po wielu miesiącach różnych działań, udało doprowadzić się do sytuacji, w której zarząd jest jednoosobowy. To jest trzykrotnie niższy koszt, jeśli chodzi o management. Dalej lotnisko, kiedy zostałem prezydentem Radomia, był dwuosobowy skład zarządu, dziś mamy tylko jedną osobę w zarządzie. Weźmy rady nadzorcze - też widać wyraźne oszczędności.

Zobaczymy, czy spółki posłuchają tych pana sugestii w sprawie ujawniania danych w sprawie umów z Łukaszem Pawłowskim. Przejdźmy do innego tematu, który w ostatnich dniach był szeroko komentowany - brak awansu Radomiaka do I ligi. Każdemu kibicowi zielonych jest przykro z tego powodu. Mnie natomiast zdziwiła krytyka, jaka spadła na klub w lokalnych programach, w jednym z nich brał pan udział. Chodziło o finansowanie klubu z kasy miasta, było wzywanie do rozliczenia. Trochę to dziwne, bo Radomiak jest finansowany przez miasto w ramach tego samego systemu co Czarni czy Rosa. Nie mówiąc już o tym, że kluby piłkarskie występujące na tym samym poziomie z dużo mniejszych miast, jak Kołobrzeg, Rybnik czy Stargard, otrzymują o wiele większe dotacje z kas miejskich. 

Myślę, że przemawia przez nas taka zwykła złość i żal po ponownej niewykorzystanej szansie przez Radomiaka. Weźmy pod uwagę, że Zieloni od 1 do 33. kolejki zajmowali miejsce premiowane awansem bądź barażami o awans do I ligi. Dopiero w 34. kolejce Radomiak spadł po raz pierwszy poza czwórkę. Weźmy pod uwagę, że w trzech ostatnich meczach, Radomiak zdobył tylko dwa punkty, a na koniec sezonu to trzech beniaminków wyprzedziło nasz zespół. Garbarnia w drugiej rundzie odrobiła 16 punktów... To są pytania, na które zarząd powinien udzielić odpowiedzi, co się stało. 

Zgoda, ale to wszystko co pan mówi dotyczy sfery sportowej. Ja pytam o finanse przekazywane z miasta.  Czy taka krytyka jest uzasadniona, gdy tak ciężko dziś o sponsorów, kiedy połowę budżetu klubu tworzą współwłaściciele, a resztę pozyskują od sponsorów i z miejskiego systemu stypendialnego. 

Co do finansowania, oczywiście nie zgadzam się z tym, że Radom daje mało na sport...

Nie mówię, że mało, ale jak widać po mniejszych miastach, można dawać więcej.

Radom daje bardzo dużo. Kiedyś indagował mnie jeden z członków zarządu Radomiaka, rzeczywiście podając przykład jednego z miast, które daje dużo większe pieniądze. Miasto porównywalne do Radomia. Lubię takie informacje sprawdzać, więc zadzwoniłem do prezydenta tego miasta i poprosiłem go o realne przedstawienie kosztów. Okazało się, że rzeczywiście to miasto dawało więcej na funkcjonowanie tego klubu, ale odbierało za korzystanie z obiektów sportowych. 

Powiedzmy sobie wprost, kluby sportowe w Radomiu otrzymują obiekty sportowe za przysłowiowe grosze, w związku z czym ja postawię tezę, że Radom jest liderem, jeśli chodzi o finansowanie netto klubów sportowych. Nie dotyczy to tylko Radomiaka, ale i Czarnych i Rosy.  

Jasne, bo mamy takie rozwiązanie systemowe…

Moim zdaniem powinna obowiązywać zasada - miasto powinno finansować około 30% budżetu klubu sportowego, resztę pieniędzy kluby powinny pozyskiwać.

Z tego co wiem w tej chwili, w Radomiaku mamy do czynienia z taką właśnie dywersyfikacją.

Jeśli te wskaźniki są zachowane, to bardzo dobrze. Nie idźmy w stronę tego by kluby były miejskie. 

Zgoda, absolutnie nie. Oparcie się na jednej nodze nie jest dobre w żadnym biznesie.  Mnie natomiast chodzi o tę krytykę, która spadła na Radomiaka za finansowanie z kasy samorządu, kiedy jest ono częścią ogólnomiejskiego systemu. Tak naprawdę była to krytyka systemu, którym na co dzień się chwalimy. Emocje przysłoniły realia.

Nie uważam, żeby Radomiak był pokrzywdzony, jeśli chodzi o system finansowania...

Tego nie powiedziałem

... A dodatkowo podjąłem odważną decyzję o budowie nowoczesnego stadionu, który otworzy zupełnie nowe możliwości dla klubu, ale również wszyscy chcieliśmy, żeby za tym poszedł wynik sportowy. Czy poszedł? Niech każdy sobie odpowie. 

W tej chwili na pewno nie, ale jak to kibice - już żyjemy nadzieją na nowy sezon.

Tu nie chodzi o nadzieję. Coś ewidentnie stanęło na przeszkodzie, moim zdaniem Radomiak miał otwartą autostradę do tego, by awansować do pierwszej ligi. Po prostu tego zdania nie zmienię.

Szansa była ogromna. Szkoda, trzeba walczyć od nowa. Mówiąc o stadionie, poruszył pan temat inwestycji miejskich. Złośliwi mówią, że tak, jak Kazimierz Wielki zostawił Polskę murowaną, tak prezydent Witkowski zostawi Radom rozkopany. 

I bardzo dobrze. Mam poczucie, że to na co umawiałem się z mieszkańcami w roku 2014, zostało zainicjowane i postęp prac przy tych projektach jest w moim przekonaniu zadowalający.

Pierwszy, poruszony już przykład - budowa hali i stadionu. Będzie opóźnienie. 

Dziś dziwię się tym wszystkim, którzy trzymają kciuki za to, by prezydent na koniec kadencji nie przeciął wstęgi na otwarcie Radomskiego Centrum Sportu. Trudno - nie przetnę wstęgi, zresztą powiem szczerze nie miałem takiego zamiaru, by ją przecinać, natomiast Radom za kilka miesięcy będzie miał nowoczesny, europejski obiekt nie tylko dla sportowców. Będziemy gotowi przyjmować gwiazdy muzyki, organizować wielkie przedsięwzięcia biznesowe. Zyskamy nowoczesne powierzchnie biurowo-konferencyjne. Coś, czego w tej chwili w Radomiu nie ma. 

Te obiekty stworzą zupełnie nowe możliwości promowania naszego miasta i organizowania wydarzeń na naprawdę wysokim poziomie. Jakie to teraz ma znaczenie, czy to będzie 1 października czy 30 listopada. Ja twierdzę, że żadne.

Z tego punktu widzenia, że to są obiekty na dziesięciolecia, to faktycznie miesiąc czy kwartał nie mają znaczenia. Ale czy prezydent musi w mediach szukać usprawiedliwień za wykonawcę, że są problemy z pracownikami, robotnikami, specjalistami budowlanymi? Co konia obchodzi, że się koło u wozu urwało? Czy będą kary naliczane?

Inwestorem jest spółka MOSiR. Musi pracować na dokumentach, zawartych umowach. Nie ja jestem od tego, żeby podejmować takie decyzje, my radomianie płacimy prezesowi Grzegorzowi Jandule, żeby takie sytuacje rozstrzygał.

Ale nie uwierzę, że o tym pan z prezesem nie rozmawia. 

Oczywiście. W ramach nadzoru właścicielskiego prezes Janduła jest przeze mnie zobowiązany, składać co kilka dni szczegółowy raport z postępów prac. Ja nie chce tłumaczyć wykonawcy. Natomiast, jeśli ktoś mnie pyta, czy widziałem takie zagrożenie, że może nastąpić opóźnienie na tej budowie, to mówię wprost - widziałem, bo obserwuję co się teraz dzieje na runku - brakuje pracowników, szczególnie w branży budowlanej. To jest coś, co jeszcze niedawno było niewyobrażalne, to zmieniło się w ciągu dwóch lat. 

Jeszcze raz powtórzę - nie chcę wchodzić w skórę wykonawcy. Problemem są na pewno dla niego umowy, które zawarł z MOSiR-em i to jest przedmiotem rozmów. Dla mnie nie jest problemem, że będzie kilkutygodniowe opóźnienie. Bo wiem, że ten nowoczesny obiekt będzie służył nam tyle co hala na Narutowicza, to jest już blisko 40 lat. Że jest szansa dla Radomia na wielkie wydarzenia sportowe, artystyczne i biznesowe. Na takie zmiany umawiałem się z mieszkańcami i to zrobiliśmy.  

Kary umowne będą?

Proszę pytać MOSiR.

Ale w przypadku odstąpienia od kar przez MZDiK w sprawie projektu na Wojska Polskiego, to Urząd Miejski dostaje rykoszetem i musi zapłacić za niedotrzymanie podobnych procedur.

Nie mam takich uprawnień, żeby się wypowiadać za prezesa Jandułę.

Kolejne inwestycje też rozkopane - kamienica Deskurów i ratusz.

Miałem świadomość jak kamienica Deskurów jest skomplikowaną i nieprzewidywalną inwestycją. Stanu technicznego tej kamienicy nikt nigdy nie badał. Przez dwie kadencje mojego poprzednika tylko mówiono co można zrobić, ale nikt nie podejmował wysiłku inwestycyjnego, z tego względu, że to było za trudne dla ekipy Andrzeja Kosztowniaka. Dla mnie i prezydenta Frysztaka nie było to za trudne. Wzięliśmy się za rewitalizację Miasta Kazimierzowskiego. 

Realny stan techniczny kamienicy Deskurów był gorszy od tego jaki przewidywaliśmy, co spowodowało dodatkowe prace, ale od tego tak naprawdę zacznie się przywracanie Miasta Kazimierzowskiego mieszkańcom. Instytut Miejski, który tam powstanie, będzie animował życie kulturalne. Mamy szansę, że do roku 2022 Miasto Kazimierzowskie będzie takim samym centrum życia Radomia, jak rynek w Krakowie.

Co z ratuszem?

To przedsięwzięcie, które ma datę zakończenia w połowie roku 2019 i dziś nie mam, żadnych informacji, by był zagrożony. Kamienica Deskurów i ratusz to początek. Kolejna rzecz przed nami to modernizacja płyty rynku. Jeśli chodzi o ciąg dalszy, to liczę na współpracę z lokalnymi przedsiębiorcami. Gdy zobaczą jakie miasto poniosło koszty, żeby przywrócić Miasto Kazimierzowskie, to i oni dostrzegą w tym swój biznes. My jesteśmy gotowi do współpracy. Ożywiamy Miasto Kazimierzowskie i ja się z tej drogi nie wycofam. 

Ogłosiliście przetarg na pierwszy odcinek trasy N-S. Znów opóźnienie.

Tzn. ja mogę powiedzieć, że trasa N-S jest opóźniona o jakieś 40 lat, a przynajmniej 30, bo od tylu mówi się, że ta droga w tym miejscu powinna powstać. Najciekawsze jest to, że tej krytyki dopuszczają się ci, którzy przez 8 lat mieli wpływ na to, żeby tę trasę wybudować, czyli prezydent Kosztowniak i jego współpracownicy, jak pan przewodniczący Dariusz Wójcik. Pytanie, czy to zrobili? Nic nie zrobili. 

To była moja kolejna ważna decyzja, żeby budować trasę N-S i odkorkować Śródmieście, odkorkować ul. 25 Czerwca, stworzyć strefę wygodnego ruchu, ułatwić Wodociągom Miejskim inwestycję w jakość wody w Śródmieściu. To wszystko są naczynia połączone.

Do tych inwestycji należało doprowadzić, a nie zapominajmy, że to jest droga, która biegnie przez centrum miasta. To nie jest obwodnica. Widzimy jakie problemy napotyka droga S12, która jest daleko od wielkiego miasta. My mamy do czynienia z drogą, która biegnie przez tereny kolejowe i praktycznie przez centrum miasta.

Ale z Wojska Polskiego i Żółkiewskiego nie można narzekać, że to inwestycja w centrum. Tak samo jak nie można narzekać na to, że PiS w tym przypadku nie pomogło. 

Ale ja nie narzekam na nikogo, ja tylko pokazuję pewną taką polityczną hipokryzję, którą poniekąd rozumiem, bo to czysta polityka. Jednak akurat w przypadku trasy N-S, zachęcałbym  wszystkich, którzy mieli wpływ na to, że ona do tej pory nie powstała, jednak o powściągliwość.

Jednak na Wojska Polskiego to PiS zapewniło rządowe finasowanie.

Przede wszystkim należy podziękować marszałkowi Adamowi Bielanowi, za to, że wsparł…

I znowu tylko Adama Bielana pan w PiS zauważa. 

Wiem co mówię. Pamiętamy te konferencje prasowe posła Kosztowniaka, posła Skurkiewicza i posła Suskiego, którzy wręcz od czci i wiary mnie odsądzali, i oskarżali o szkodnictwo, że nie biorę 50% dofinansowania. Tylko dlatego, że stałem od początku do końca na stanowisku, że Wojska Polskiego może być finansowana z budżetu państwa w wysokości 80%, udało się to osiągnąć. Ci Panowie twierdzili, żeby brać 50%. To tylko dzięki temu, że potrafiliśmy ponad podziałami z panem marszałkiem Adamem Bielanem ten projekt urzeczywistnić, otrzymaliśmy z budżetu państwa 80%. Dlatego dziś marszałek jest adresatem takich największych podziękowań.

Jeśli już wspomniał pan Adama Bielana, to zapytam o lotnisko, w który to projekt marszałek też się zaangażował. Kiedy tutaj w sprawie przejęcia portu przez PPL zapadną ostateczne decyzję?

Decyzja już jest. W tej chwili realizujemy zalecenia, jakie PPL ma wobec miasta, ale również wobec spółki Port Lotniczy Radom.

Ale to się przeciąga, PiS i w tym temacie Was pogania.

Ktoś, kto narzeka i wypowiada takie tezy, nie ma zielonego pojęcia o całym tym procesie, bądź jest celowo wprowadzony w błąd. Spółka Port Lotniczy Radom od 30 kwietnia, czyli od momentu, kiedy otrzymała oficjalne zalecenia, co ma robić, każdego dnia te zalecenia realizuje pod moją kontrolą. Nie można zrealizować poważnych operacji ekonomicznych w ciągu kilku dni, to jest po prostu absurdalne, niemożliwe. Ten proces rozpoczęliśmy de facto 30 kwietnia i jestem w pełni przekonany, że zrobimy to wszystko w tak krótkim czasie, że będziemy mogli mówić, że to rekord świata.

Przed wakacjami?

Oby przed wakacjami, ale zakładam, że przełom czerwca i lipca to bardziej, konkretniejszy termin. Do Air Show zdążymy przekazać lotnisko PPL i rozpoczniemy budowę Wojska Polskiego.

O Air Show nie musimy się niepokoić?

Nie. Naszym wyzwaniem będzie organizacja imprez około Air Show, bo liczymy na wielu turystów i musimy pokazać miasto z jak najlepszej strony. Przede wszystkim musimy zrobić wszystko, żeby ci turyści z naszego miasta wywieźli jak najlepsze wrażenia. Planujemy ciekawe wydarzenia w centrum miasta, pokazujące piękno Radomia i przede wszystkim otwartość mieszkańców. Na to dziś stawiam i tego wymagam od kancelarii prezydenta, która nad tym pracuje.

Mamy w tej chwili czterech kandydatów na prezydenta Radomia. Jako ostatniego z tego grona poznaliśmy ministra Wojciecha Skurkiewicza. Pozostałe to Marcin Dąbrowski (SLD) i Rafał Czajkowski (Ruch Samorządowy Bezpartyjni). Jak Pan ocenia te kontrkandydatury, to będą ciężcy przeciwnicy?

Nie przypominam sobie, żeby jakiekolwiek wybory były łatwe. 

Ale pewnie pan kalkulował, czy lepiej w wyborczych szrankach mieć jako przeciwnika z PiS Skurkiewicza, Kosztowniaka, Kwiecień, Kowalskiego czy Standowicza. Czy Wojciech Skurkiewicz, to dla pana jest najcięższy kandydat z możliwych?

Mnie nie zaskoczyła kandydatura ministra Skurkiewicza, ale negatywnie zaskoczyła mnie inna rzecz związana z ogłoszeniem jego kandydatury. To, że Wojciech Skurkiewicz będzie kandydatem na prezydenta Radomia, przewidywałem wiele miesięcy temu, bo w polityce są pewne ważne rzeczy i wydaje się, że PiS tymi kryteriami się kieruje.

Wojciech Skurkiewicz zdawał sobie z tego sprawę, że będzie kandydatem, myślę, że nawet rok temu. PiS ma określone, żelazne kryteria i minister Skurkiewicz dokładnie je wypełnia.

Jakie to kryteria?

Jedno żelazne, że kandydat musi być z jądra PiS, musi to być człowiek lojalny i przede wszystkim realizujący zalecenia partii z Warszawy. Wojciech Skurkiewicz taką osobą jest.

Stwierdził pan, że jednak coś pana zaskoczyło.

Zaskoczyło negatywnie. Liczyłem na to, że wraz z ogłoszeniem swej kandydatury, Wojciech Skurkiewicz zmieni tę decyzję, którą podjął przewodniczący Wójcik jako jeden z głównych zarządzających Polską Grupą Zbrojeniową. Dziś już wiemy, że PGZ nie będzie realizował tej wielkiej inwestycji, budowy swej siedziby i centrum wystawienniczego w Radomiu.

To nie Dariusz Wójcik takie decyzje podejmuje.

Mamy świadomość tego, że PGZ nie będzie realizował tej wielkiej inwestycji dla Radomia, a Dariusz Wójcik, jako człowiek zarządzający PGZ, miał na to wpływ. Liczyłem, że wiceminister MON, zmieni tę decyzję, bo ta decyzja jest szkodliwa dla naszego miasta. Mam nadzieję, że pan minister Skurkiewicz znajdzie tyle siły politycznej, że przekona pana przewodniczącego do zmiany decyzji, jeśli chodzi o inwestycje PGZ w Radomiu.

Przecenia pan chyba jednak możliwości przewodniczącego Wójcika, nie tylko z nim powinien w tej sprawie rozmawiać minister Skurkiewicz. Na pewno głównie z zarządem PGZ, jeśli nie wyżej.

Dariusz Wójcik jest pracownikiem wysokiego szczebla PGZ, zarabia duże pieniądze i ma na to wpływ. 

Pozostali dwaj kandydaci na prezydenta to Marcin Dąbrowski i Rafał Czajkowski, z którym toczy pan spór sądowy.

Wybory to wybory, ustawa jasno określa, kto może kandydować na prezydenta miasta. Ci panowie się zgłosili, będę na pewno dyskutować z nimi o tym, jak Radom ma wyglądać w kolejnej kadencji. Natomiast dochodzimy do kolejnej ważnej tezy: zaproponuję kontynuacje tych zmian w naszym mieście, które przez te cztery lata konsekwentnie realizuję, natomiast łatwo sobie wyobrazić, co się stanie, jeśli prezydentem zostanie ktoś, kto będzie chciał te zmiany cofnąć...

Za daleko idąca teza - Czajkowski, Dąbrowski, mieliby cofać rozwój miasta? 

Nie wiem, nie znam programów pozostałych kandydatów. Przyjdzie czas, kiedy ja będę przekonywał mieszkańców Radomia, że warto kontynuować zmiany z kadencji 2014-2018, a nie warto wracać do tego marazmu z lat 2010-2014, kiedy Radom był na ustach wszystkich Polaków, ze względu na ilość powstających wielkopowierzchniowych placówek handlowych, które się u nas pojawiały na każdym rogu, czy zamkniętej jednej z najstarszych szkół, podstawówkę nr 8, jak również nie trafione decyzje w sprawie lotniska...

Jak słyszy prezydent słowo "bezpartyjni ", to z czym się panu w pierwszej chwili kojarzy? 

Moi synowie są bezpartyjni (śmiech). Natomiast uważam, że to określenie jest lekko kpiarskie, jeśli chodzi o stosunek tych osób do mieszkańców. Każdy, kto staje w szranki wyborcze, ma jeden cel. Tym celem jest władza, a każda władza to polityka. Mówienie więc o tym, że ktoś jest bezpartyjny, uważam za lekko kpiarskie. Nie chcę użyć mocniejszego słowa.

W wyborach startują partie, ale mogą też właśnie bezpartyjne stowarzyszenia...

I uważam, że łatwiej dla wyborców byłoby, gdyby to były komitety wyborcze z nazwami stowarzyszeń. Natomiast nie zmienia to faktu, że realizacja władzy to jest twarda polityka.

Lecz patrząc w przyszłość, może się po wyborach okazać, że trzeba będzie z takimi bezpartyjnymi, jednymi lub drugimi, wejść w koalicję by rządzić. I to dotyczy obu stron, skupionych wokół PO i PiS.

Koalicja na rzecz zmian w Radomiu to jest idea, która mi przyświeca teraz. Taką koalicję będą budował zarówno przed wyborami i mam nadzieję, po zwycięskich wyborach jesienią. Usiądę do stołu z każdym, kto będzie miał przede wszystkim chęć zmian w mieście, na pewno nie będą rozmawiać o stołkach, ale na pewno o projektach zmieniających Radom. 

Kolejne projekty, które będą zmieniały nasze miasto, tak jak Radomskie Centrum Sportu, rewitalizacja Miasta Kazimierzowskiego, budowa trasy N-S, budowa nowego żłobka, przedszkola, które do tej pory tylko się zamykało. W tej kadencji oddamy dwa nowoczesne obiekty, których w naszym mieście brakowało. W 220 tys. mieście mamy tylko 100 miejsc w publicznych żłobkach. Budując żłobek przy ul. Michałowskiej, powiększamy naszą bazę do 150 miejsc, ale takie inwestycje należy realizować systematycznie.

W ramach koalicji wyborczej macie wstępne porozumienie z Nowoczesną. A co z PSL? Czy tak jak Nowoczesna, może liczyć na 5-8 miejsc na listach wyborczych?

To są sprawy drugorzędne, w tej chwili dla mnie najważniejsze będzie to, jak ludzie PSL ocenią program zmian na lata 2018-2023, który chce przedstawić. Rozmawiamy, i w wielu miejscach nasz sposób myślenia jest podobny. Jest duże pole do porozumienia. Ja zresztą pamiętam, że koledzy z PSL poparli mnie w 2014 roku, w drugiej turze wyborów. Poparli program zmian, który proponowałem. Myślę, że jak widzą, co udało się zrobić, to nie żałują tego. 

Natomiast teraz jest duże pole do porozumienia. Ja to widzę i będę starał się wykorzystać i przekonać kolegów z PSL, do tego, aby wspólnie powalczyć w wyborach samorządowych. Tu każdy głos będzie ważny, żeby realizować politykę zmian w Radomiu, a nie wracać do tej kadencji, gdy rządził Andrzej Kosztowniak i PiS.

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych