Piątek 19 kwietnia
Adolfa, Tymona, Pafnucego
RADOM aktualna pogoda

Poniedziałek Wielkanocny

nika 2011-04-25 10:32:00

Tego dnia prym wiedli mężczyźni. Odwieczny zwyczaj nakazywał, by wraz z brzaskiem w poniedziałek po Wielkanocy zacząć oblewanie dziewuch wodą. Zostać oblaną, nic przyjemnego. Ale spędzić cały dyngus w suchym przyodziewku - po prostu wstyd.

Nawet na dworze królewskim arystokratyczni kawalerowie dystyngowanie skrapiali damy wodą różaną. W wielu okolicach w poniedziałek oblewano nie tylko kobiety, ale i ziemię, by spowodować większe plony, oraz krowy, by dawały więcej mleka.

Dzisiaj nie odróżnia się "śmigusa" od "dyngusa", odnosząc je do  lanego Poniedziałku Wielkanocnego. Tymczasem śmigus i dyngus to dwa różne zwyczaje.

"Dyngus", pochodzący od staronienieckiego "dingnus", "dingnis", znaczy tyle co okup czy wykupne. W przypadku Wielkanocy był to datek gospodyń dla chłopców, zwanych wielkanocnymi kolędnikami, odwiedzających domy z odpowiednio przygotowanymi życzeniami świątecznymi. Dopiero później do tych odwiedzin dołączono starogermański, lecz pogański jeszcze, zwyczaj oblewania się wodą - na znak radości po odejściu złej zimy. Kościół wykorzystał ten moment, przypisując zwyczajowi symbol oczyszczającej mocy wody.
Śmigus zaś to nic innego jak szmaganie albo bardziej współcześnie - smaganie. Jest pamiątką po cierpieniach Chrystusa, szczególnie po Jego biczowaniu i okaleczeniu cierniem.

Do smagania przygotowywano się nawet tydzień wcześniej. Już w Niedzielę Palmową chłopcy szli do lasu po brzozowe witki, by przez tydzień moczone w wodzie nabrały sprężystości, a ciernisty szakłak i jałowiec suszono, bo wyschnięte gałęzie bardziej kłuły. Tak przygotowaną „bożą rózgą" w Poniedziałek Wielkanocny nękano dziewczęta. Był też czas na chłopców, bo im się odwzajemniały dziewczęta w następny dzień, czyli trzecie święto, bowiem niegdyś wtorek był jeszcze dniem świątecznym.

Pogańskie polewanie się wodą nie wszędzie się przyjęło i dlatego dla odróżnienia wielkanocny zwyczaj zwano tam „zielonym dyngusem" (bo z udziałem ulistnionych już rózeg) lub „suchym dyngusem" (bo bez wody).

Ze świętami wielkanocnymi łączyły się także różne lokalne zwyczaje. W Krakowie bardzo popularny był tzw. emaus, ludowa zabawa urządzana na pamiątkę drogi Apostołów do miasteczka Emaus. Zabawa ta odbywała się na Zwierzyńcu i związana była z odbywającym się tam odpustem. Na Zwierzyniec przybywało wielu kramarzy. Rozkładali swe stragany pełne błyskotek, piszczałek, słodyczy. Krakowscy czeladnicy, a także parobcy z okolicznych wiosek, tłumnie przybywający na emaus, zaczepiali dziewczęta, uderzając je gałązkami wierzby. Staczali między sobą popisowe walki na kije. Ale najwięcej gapiów było przy kościołach. Każdy chciał zobaczyć procesję bractw religijnych, idącą w całym rynsztunku, z bębnem, chorągwią bracką i świętymi obrazami.

Warto wiedzieć, że w kalendarzu liturgicznym kościoła rzeymskokatolickiego nie ma drugiego dnia Wielkanocy. Poniedziałek jest po prostu drugim dniem Oktawy Wielkanocnej, zapoczątkowanej Niedzielą Zmartwychwstania Pańskiego.

Na podstawie książki Ewy Ferenc „Polskie tradycje świąteczne” (Drukarnia i Księgarnia Św. Wojciecha, Poznań 2000), Romana Landowskiego „Dawnych obyczajów rok cały. Miedzy wiarą, tradycją i obrzędem” ( Bernardinum, Pelplin 2000)

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych