Piątek 29 marca
Wiktoryna, Helmuta, Ostapa
RADOM aktualna pogoda

Nie potrzebujemy kolejnego domu kultury

Iwona Kaczmarska 2011-11-21 14:50:00

Z Beatą Drozdowską, dyrektor Radomskiego Klubu Środowisk Twórczych i Galerii Łaźnia rozmawia Iwona Kaczmarska.

- Co Panią skłoniło do kandydowania?

- Od kilku lat działam, aktywnie, na polu kultury. To były festyny „Apetyt na Gombrowicza”, przeglądy dorobku artystycznego mieszkańców powiatu radomskiego, może mniej znane festiwale Cyryla i Metodego. Dużo też rzeczy działo się w Czekoladzie... Bo ja – wbrew opinii niektórych - nie byłam i nie jestem restauratorką. Zdecydowałam się na prowadzenie bufetu artystycznego dlatego wyłącznie, że lokal mieścił się w teatrze i mógł gromadzić publiczność żądna wrażeń kulturalnych także, a nie tylko kulinarnych. W Czekoladzie urządzaliśmy więc tzw. wieczory tematyczne: rosyjski, czeski, żydowski czy hollywoodzki, na który przychodziło bardzo dużo osób. Tak więc sprawy kultury czy animacji kultury nie są dla mnie nowe.

- Łaźnia przeciętnemu radomianinowi kojarzy się z dwiema właściwie imprezami – z Turniejem Śpiewających Poezję oraz przeglądem kabaretów Figa z Makiem...

- Niesłusznie. Tu się naprawdę dzieje bardzo dużo. Sama byłam zaskoczona, kiedy zobaczyłam przygotowany już plan pracy na przyszły rok; mnie wydał się szalenie atrakcyjny. Będziemy mieć np. pokaz fryzur i pokaz mody przygotowany przez siostry Wilk czy duży festiwal obuwia; to tylko kilka propozycji. Poza tym wystawy, Turniej Śpiewających Poezję – prawdopodobnie w zmienionej formule, przegląd kabaretów i festiwal jazzowy. A jeszcze w tym roku zapraszam na przegląd filmów rosyjskich.

- Co pani chce zaproponować radomianom? Czy klub środowisk twórczych jest w ogóle potrzebny? Może Łaźnia powinna stać zwykłym domem kultury?

- Na pewno nie jest nam potrzebny kolejny dom kultury. I mam nadzieję przywrócić Łaźni klubowość. Chciałabym, by tutaj, na Żeromskiego odbywały się spotkania i dyskusje radomskich środowisk twórczych, by twórcy, artyści czuli się tu u siebie. Wyobrażam sobie dyskusje np. między dziennikarzami a literatami czy plastykami a architektami. Można też wypożyczyć film i podyskutować o nim... Chcę też, by ta placówka – a właściwie obie placówki: przy Żeromskiego i Traugutta – żyły przez cały czas. Jeśli więc w galerii będzie się odbywała wystawa, to w czasie jej trwania można urządzić czytanie poezji czy wieczorek muzyczny. Chodzi o to, by zaglądali do galerii widzowie nie tylko na wernisaże. Bardzo liczę na współpracę z Zespołem Szkół Plastycznych i Wydziałem Sztuki Politechniki Radomskiej. Mam też nadzieję na przyciągnięcie do Łaźni twórców sztuki alternatywnej; mamy w Radomiu sporo grono młodych ludzi, którzy robią znakomite rzeczy, mają naprawdę wielu odbiorców, a nie mają miejsca, by się zaprezentować. Nie zamierzam przy tym robić z Łaźni klubu tylko dla wybranych; imprezy tutaj muszą być otwarte dla wszystkich chętnych, zainteresowanych, a nie tylko dla środowisk twórczych.

- Publiczność na wieczorek poetycki czy muzyczny będzie zabierać ze sobą kawę w termosie...

- W obu budynkach Łaźni funkcjonują restauracje, ale nie wiem, na jakich zasadach odbywa się współpraca między nimi a klubem czy galerię. Po prostu nie przejrzałam jeszcze umów. Muszę to zrobić, a potem spotkać się z właścicielami, porozmawiać, zorientować się, jakie są możliwości współistnienia. Wydaje mi się, że nasze imprezy powinny się zaczynać i kończyć, czy to w Legendzie czy w Banja Luce. Zresztą kupno ekspresu i kawy nie zachwieje budżetem Łaźni, więc kawy w termosie przynosić nie będzie trzeba... Chciałabym też trochę zmienić wystrój sali na Żeromskiego, urządzić ją tak, żeby stała się salą klubową z prawdziwego zdarzenia. Tam nie ma nawet stolików, a być powinny skoro to klub. I wygodne krzesła. Poprosiłam już naszych plastyków, żeby pomyśleli nad nową aranżacją tego wnętrza. A jeśli nie będzie innej rady, to wstawię tam kanapy i krzesła, które zostały po likwidacji Czekolady.

- No, właśnie – pieniądze. Wystarczy na wszystkie Pani plany?

- Zostałam dyrektorem Łaźni w drugiej połowie listopada, co oznacza, że budżet na przyszły rok był planowany beze mnie. Podobnie jak plan pracy. Pole manewru nie jest więc duże, ale jest. Nie wiem, czy zdążymy do końca roku złożyć wnioski o fundusze zewnętrzne, ale na pewno będziemy się starać. Mam też nadzieję na współpracę z organizacjami pozarządowymi, które także mogą składać wnioski.

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych