- Niewielka grupa działaczy Porozumienia Zielonogórskiego próbuje dzisiaj szantażować i grać bezpieczeństwem pacjentów - powiedział Bartosz Arłukowicz na konferencji prasowej po spotkaniu z lekarzami PZ, które zakończyło się fiaskiem. Minister podkreślił, że PZ przedstawiło żądania, na które resort nie mógł się zgodzić.
Jak mówił Arłukowicz, działacze Porozumienia Zielonogórskiego zażądali m.in. zwiększenia o 2 mld zł finansowania lekarzy rodzinnych, choć 17 grudnia zgodzili się na 1,1 mld zł. "Kuriozalną" nazwał minister propozycję, by wprowadzić opłatę od pacjenta za przekroczenie progu przychodni.
Lekarze PZ chcieli także zamknięcia przychodni na 20 dni roboczych w roku oraz zniesienie kontroli jakości świadczonych usług. - Nie mogę dopuścić do sytuacji takiej, że spełniając oczekiwania niewielkiej grupy związkowej zaryzykuję bezpieczeństwem pacjentów - mówił minister Arłukowicz i dodał: - Jedyne, czego oczekujemy od lekarzy rodzinnych to zwiększenie świadczeń o sześć badań. Chodzi m.in o badanie PSA, żeby sprawdzić choroby prostaty, badanie poziomu żelaza, tarczycy, USG i spirometrię.
Według szacunków PZ przez brak porozumienia z ministerstwem Zdrowia, zamkniętych może pozostać ok. 40 proc. gabinetów POZ w całej Polsce, w tym w Radomiu. Jak powiedział po spotkaniu szef Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski, będą one zamknięte od 2 stycznia. Liczba ta może jednak zwiększyć się do ok. 50 proc., bo poparcie dla postulatów zgłaszanych przez PZ zgłaszają inni świadczeniodawcy.
Krajewski zaznaczył, że kolejnych negocjacji w tym roku nie będzie. - Wszystko, co było do powiedzenia, już na poprzednich ośmiu spotkaniach, powtórzyliśmy jeszcze raz, i to kilkukrotnie - powiedział.
Były wiceminister zdrowia, obecnie członek zarządu PZ Marek Twardowski powiedział, że w trakcie poniedziałkowych rozmów ze strony Porozumienia padły "konstruktywne propozycje", które mogłyby doprowadzić do tego, żeby gabinety 2 stycznia były dostępne dla pacjentów. - Takiej woli ze strony ministra nie było widać - dodał.
Marek Twardowski wyjaśnił, że chodziło m.in. o określenie minimalnego czasu, jaki lekarz powinien poświęcić każdemu pacjentowi. PZ chciało, by było to 15 minut. Jak mówił, postulat dotyczący możliwości zamknięcia praktyki na 20 dni w roku miał na celu zagwarantowanie lekarzom POZ urlopu. Z kolei skrócony czas pracy w jeden dzień w miesiącu miał był przeznaczony na obowiązkowe szkolenia.
- Nasze umowy kończą się 31 grudnia 2014 r. Jeżeli nie podpiszemy nowych - a na warunkach, które nam się proponuje, przyjąć tego nie możemy - to z punktu widzenia prawa nie mamy możliwości otwierania 2 stycznia praktyk, gdyż pacjent, który jest ubezpieczony, nie uzyskałby u nas niczego, co mu się należy zgodnie z tym, jak jest ubezpieczony. Między innymi nie mielibyśmy prawa wypisania mu refundowanej recepty, bo moglibyśmy być obciążeni za nieuprawnione refundacje - powiedział.
- Żaden lekarz rodzinny zrzeszony w PZ nie będzie też po 2 stycznia świadczył żadnych usług odpłatnych. Bo nie o to nam chodzi, żeby pacjent z tego tytułu, co się dzisiaj wydarzyło, ponosił konsekwencje finansowe. Jesteśmy temu przeciwni – powiedział Marek Twardowski.