Swoje wspomnienia z „wypadków radomskich” przedstawili Tadeusz Ślifirczyk i Agnieszka Wolfram-Zakrzewska. Pierwszy z nich był wśród demonstrantów, ale aresztowany został dopiero wieczorem na ulicy Żeromskiego. – Zatrzymał mnie jakiś nadgorliwy zomowiec, zostałem oskarżony o podpalenie Jelcza. Przez pięć dni aresztu przechodziłem przez ścieżki zdrowia. Po wyjściu na wolność zostałem dyscyplinarnie zwolniony z pracy – opowiadał Ślifirczyk.
Agnieszka Wolfram-Zakrzewska była członkiem Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Była wśród osób, które niosły pomoc represjonowanym radomskim robotnikom i ich rodzinom. – Trafiłam do bardzo biednej rodziny. Mąż aresztowany, została sama matka z czwórkom dzieci. Pamiętam jak kiedyś trafiłam na śniadanie, jedli chleb z cukrem – opowiadała prelegentka.
Także prezydent wspomniał swoje wizyty w Radomiu po Czerwcu ’76. – Tu przy Moniuszki mieszkała moja ciocia, Zofia. Dzięki temu miałem dobrą „metę”, zawsze mogłem się u niej zatrzymać, wpaść na obiad. Raz panika opanowała całą kamienicę, bo milicja obstawiła całą ulicę. Już myślałem, że to po mnie, „wielkiego działacza opozycji” przyjechali milicjanci – żartował prezydent i zaraz wyjaśnił: - Okazało się, że obok jest stołówka milicyjna i oni przyjechali na obiad.
Bronisław Komorowski, wspominał też z jak na swojej uczelni organizował pomoc i zbiórkę pieniędzy dla Komitetu Obrony Robotników, przekazywane później rodzinom w Radomiu.
Chcesz szybciej dowiadywać się o nowych wydarzeniach i czytać najświeższe newsy? POLUB NAS NA FACEBOOKU. ZRÓB TO TERAZ >>