Niedziela 24 listopada
Emmy, Flory, Jana
RADOM aktualna pogoda

Sentymentalna wędrówka po zachodniej Ukrainie. Rozmowa z Januszem Pulnarem - autorem pięknych książek, albumów i wystaw

Rozmawiał: Mieczysław Kaca 2013-02-11 09:57:00

Z Januszem Pulnarem, wieloletnim dyrektorem Muzeum Okręgowego w Radomiu rozmawiać można na każdy temat. Najwdzięczniejszym dla autora  28  pięknie ilustrowanych książek – albumów, wystaw artystycznych i wielu własnoręcznie  namalowanych obrazów jest jednak południowo – zachodnia Ukraina,  jej  sanktuaria Maryjne, zamki obronne i  inne ślady polskości na   Kresach południowo - wschodnich. Za twórczość  o tematyce kresowej Janusz Pulnar  otrzymał nagrodę państwową. 

- Jak spędziłeś rok 2012?

- Wyjątkowo nigdzie nie wyjeżdżałem. Może dzięki temu  został wydany  album pt. BOGURODZICY ZAWSZE WIERNI czyli  Sanktuaria Maryjne Kresów  południowo -wschodnich. Kanwą, ostańcami na trasie tej  sentymentalnej wędrówki stały się dawne Sanktuaria Maryjne, koronowane przez papieży.  Powstawały na rubieżach Rzeczypospolitej i odgrywały  bardzo ważną rolę w jej historii. Były   także jej bastionami obronnymi, twierdzami. Przez stulecia opierały się najazdom Tatarów, potem Kozakom i Turkom, w zależność od położenia. Ukraina zachodnia to rozległy kraj z licznymi śladami polskości, sięgał po województwo kijowskie. Chodzi przecież  o cały Wołyń, całe Podole oraz  część Pokucia  i Rusi Czerwonej czyli województwa  lwowskiego. Tam są moje korzenie.

- Skoro korzenie, to prośba o kilka słów na  ich temat, twojej Małej Ojczyzny

- Urodziłem się w Stanisławowie – stolicy Pokucia. Jest to przepiękna ziemia położona u stóp Karpat, lecz także w pobliżu Podola i obecnych granic   Polski. Jej zabytkami historycznymi rozpoczęliśmy uwidocznioną w albumie wędrówkę po sanktuariach Maryjnych Kresów południowo – wschodnich.

- Nasycony historią album, zawiera wiele nieznanych współczesnym Polakom faktów, opisów, nazwisk duchownych, sławnych dowódców i  wpływowych na tych ziemiach rodów magnackich, szlacheckich. Tematem głównym są dzieje    Kultu Maryjnego.

- Dlaczego tak  a nie inaczej pokazaliśmy kresową Polskę można się dowiedzieć ze wstępu albumu. Podobnie jak w całej Rzeczypospolitej, na Kresach południowo – wschodnich od wieków królował kult Matki Bożej. Wskazywał on miejsca, których ludność  wyrażała Jej szczególną wdzięczność . Były nim zarówno duże miasta w rodzaju:  Lwowa, Łucka czy Stanisławowa, jak i  miasteczka, czy nawet wsie w rodzaju  Kochawiny czy Tartakowa. Orędownikami kultu Maryjnego byli królowie Polski:  Władysław Jagiełło, Zygmunt III Waza i dwaj jego synowie – Władysław IV a przede wszystkim Jan Kazimierz. Ku stopom Matki Bożej schylali głowy wielcy hetmani Rzeczypospolitej: Stanisław Żółkiewski, Jerzy Jazłowiecki, Marcin Kazanowski, Stanisław Jabłonowski. Czcią i opieką sanktuaria Maryjne otaczały wielkie rody magnackie: Żółkiewskich, Daniłowiczów, Sobieskich, Tyszkiewiczów, Jabłonowskich, Potockich i inne oraz  duże grupy szlachty obojga wyznań chrześcijańskich a przede wszystkim milionowe rzesze ludu kresowego. Najgorętszym Jej  orędownikiem był hetman wielki koronny, późniejszy król Polski Jan III Sobieski.

- Wspomniałeś, że sanktuaria, miejsca kultu były także twierdzami. Nie  zamki, lecz sanktuaria?

- Tak to na kresach narażonych na najazdy,  ataki ludów azjatyckich bywało. Taki na przykład Sokal potrafił  obronić się nawet  przed Chmielnickim, przywódcą powstania kozackiego. Chmielnicki zdobył o wiele większe miasta, a Sokala nie odważył się. Powstała nawet piękna legenda związana z tym wydarzeniem. Gdy jego oddziały zaczęły bombardować klasztor, Chmielnicki został porażony ślepotą. W byłym klasztorze  oo. Bernardynów, w którym mieści sie ciężkie więzienie, znajduje się fresk, przedstawiający  przywódcę powstania Kozaków wysyłającego deputacje do Bernardynów z prośbą, żeby się za niego zaczęli modlić, bo staje się ślepy. I  odzyskał  wzrok. W dowód wdzięczności, nie tylko odstąpił od oblężenia twierdzy, ale przekazał jej obrońcom złoty puchar napełniony dukatami. To wydarzenie, umocniło bardzo  kult Maryjny w Sokalu.

- Są w albumie także fotografie przedstawiające obrazki z życia współczesnych mieszkańców Kresów południowo – wschodnich…

- Jest  pokazana przyroda,  ziemia, ogromne jej przestrzenie, stepy,  dzikie pola, czarnoziemy ułatwiające  bogacenie się, ale także  jary i wąwozy. Ożywiają się siedliska dzikiego ptactwa – białych czapli, widzieliśmy nawet żołny. Przestrzenie te były i są synonimami wolności, w przeróżnych dzikich zakątkach łatwo się było ukryć , lecz  i stracić życie. Obecnie ziemie te są coraz lepiej uprawiane. Na Ukrainie nie ma prywatnej własności ziemi. Znaczny jej procent znajduje sie jednak w rękach prywatnych  jej dzierżawców. Jak się żyje? Różnie. W sąsiedztwie Latyczowa i Gródka Podolskiego  odwiedziliśmy siedliska Polaków. Uprawiają ziemię, trudnią się handlem. Żyją w miarę dostatnio, w zgodzie, dużo mieszanych małżeństwach. Przed laty nie dotarła tu banderowska zaraza. Parafia w Latyczowie skupia  około 800 wiernych. W miasteczku Dolina na Pokuciu są trzy cerkwie i jeden kościół katolicki. Kulików koło Lwowa – podobnie. Cerkiew grekokatolicka, prawosławna,  autokafaliczna, oraz duży kościół rzymskokatolicki. W świątyniach pełno ludzi.  Na Ukrainie bywa  różnie. W zachodniej jej części występują bardzo duże podziały.

- Jest więc o czym pisać. Nie pierwsza to twoja książka motywowana sentymentem do  kresów wschodnich.

- Zaczęło się od Mickiewicza, gdy byłem dyrektorem Muzeum Okręgowego im. Malczewskiego w Radomiu. Po uzyskaniu w 1988 roku  I miejsca w kraju za wystawę pt. Adam Mickiewicz (78 tysięcy zwiedzających), zgłosił się dobrze mi znany dyr. Wydawnictwa Dolnośląskiego, Jan Stolarczyk i zaproponował sfinansowanie wydanie  „Pana Tadeusza” według wersji, jaką mu wcześniej zasugerowałem tj. z pełną dokumentacja historyczną. Zaliczyliśmy z silną ekipą filmową i dokumentacyjną miesięczny wypad na Litwę, łącznie z Wilnem, Kownem, Zaosiem i Nowogródkiem. Zrobiliśmy 3 filmy i wydaliśmy ”Pana Tadeusza”, którego  II wydanie, nieco okrojone,  sfinansowały „Iskry”. I tak się zaczęła moja przygoda literacka. Wspominając młode lata, dochodzę do wniosku, że na wybory życiowe składają się nieprzewidziane, nie zaplanowane wydarzenia. W Zduńskiej Woli kończyłem przecież  liceum przyrodnicze. Studiowałem fizykę doświadczalną, a zostałem specem od kultury i jakimś tam literatem.  Jeśli chodzi o pisanie, uzbierało się tych pozycji książkowych 28. Coś kolejnego w przygotowaniu, lecz za wcześnie żeby o tym  informować. Miałem dużo wystaw, że wymienię choćby „Kozaczyznę” i „Huculszczyznę” .  Nie mogę pominąć dużej wystawy   „Ukrzyżowany” (wszystkie  232 eksponaty i fotogramy  ukrzyżowań z Ukrainy) eksponowaną na Zamku Królewskim w Warszawie oraz  na Jasnej Górze, którą obejrzała  rekordowa liczba ponad 2,5 mln osób.

Cóż, wypada tylko pogratulować i poprosić o… jeszcze.

Komentarze naszych czytelników

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu

Dodaj komentarz

Nie przegap

RADOM aktualna pogoda

Nasza strona wykorzystuje pliki cookies.

Strona używa cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług oraz prowadzenia statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.

Akceptuję, nie pokazuj więcej
Polityka prywatności Ochrona danych osobowych